Myśl wyrachowana: Kościół ma za co przepraszać, gdy jego członkowie nie stosują się do jego nauki.
Marzec jest najbardziej niezdrowym miesiącem. U progu wiosny panuje największa śmiertelność. Ona jeszcze się zwiększy po tegorocznym marcu, w którym król Juan Carlos podpisał ustawę wprowadzającą w Hiszpanii aborcję na życzenie. Bo „musiał”. Bo tak każe prawo. Król Hiszpanii jest ochrzczony, ma więc niezatarte znamię przynależności do Jezusa. I to jest prawo, jakim naprawdę musiał się kierować, jeśli nie chciał pobłądzić w gąszczu paragrafów, sprzecznych rad i poplątanych ludzkich motywacji. Ale widać, uznał, że zawodne i zmienne ludzkie prawo jest ważniejsze niż prawo Boga. Niemal słychać było plusk wody i słowa: „Nie jestem winny krwi tego sprawiedliwego”. Piłat wiedział, że ten, którego skazuje, jest sprawiedliwy, a jednak go skazał. Ale on przynajmniej był poganinem. Król Hiszpanii, katolik, skazał miliony sprawiedliwych, ale też pewnie, jak ten poganin, wmawia sobie, że nie jest winien ich krwi.
Swego czasu czytelnik napisał mi, że świecki sąd powinien orzekać, jakie formy religijności są dopuszczalne, a jakie nie, bo w innym przypadku to potem znów ktoś, jak Jan Paweł II, będzie musiał „przepraszać za Kościół”.
Nic podobnego. Jan Paweł II nie przepraszał za Kościół, lecz za to, co ludzie Kościoła robili wbrew nauce Kościoła. Przepraszał za to, że ludzie przyznający się do Chrystusa łamali prawo Boże – nie państwowe. Bo z państwowym prawem akurat ich grzechy zazwyczaj były zgodne. Stosy płonęły jak najbardziej legalnie, handel niewolnikami odbywał się w zgodzie z prawem państwowym. Ale żadne wyroki „w imię Boże” i żadne krzyże przy egzekucjach nie zmieniały faktu, że działo się to wbrew prawu Bożemu. Bo głową Kościoła jest Chrystus i jeśli coś jest sprzeczne z Jego nauką, jest też sprzeczne z nauką Kościoła. Jeszcze nikt nie popełnił łajdactwa dlatego, że był wierny Ewangelii. Jeśli chrześcijanin robi coś złego, to nie dlatego, że jest wierny nauce Chrystusa, lecz dlatego, że tę naukę lekceważy. Czy gdzieś Kościół uczy, że pedofilia jest dobra? Jeśli nieszczęśnicy w sutannach dopuścili się tych potwornych grzechów, o jakich słyszymy, to przecież nie dlatego, że byli wierni Chrystusowi.
Nie dlatego deprawowali dzieci, że ich tak uczono w seminarium, lecz dlatego, że zachowywali się sprzecznie z tym, czego ich uczono. Podobnie jest z każdym wiernym, gdy jest niewierny. Czy Kościół uczy, że katoliccy małżonkowie mają się zdradzać? Aborcja, seks pozamałżeński, rozwody – to wszystko jest zgodne z prawem państwowym, ale sprzeczne z prawem Bożym. I to z tego powodu lawinowo przybywa porzuconych małżonków, rozbitych rodzin, dzieci rozdartych między mamą i tatą. Zalegalizować można wszystko. Zgodnie z prawem wielu krajów urzędnik „musi” udzielić „ślubu” dwom panom lub paniom, zgodnie z prawem Bożym nie wolno mu tego zrobić. Minister zgodnie z polskim prawem wskazała klinikę, w której zabito dziecko, ale zrobiła to wbrew prawu Boga. Bo zgodnie z prawem państwowym można popełnić każdy grzech. Zgodnie z prawem Bożym każdemu grzechowi trzeba się sprzeciwić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak