O reakcjach na wydarzenie w Przewodowie, braku przygotowania polskiego społeczeństwa na wypadek ataku rakietowego i napięciu z Ukrainą mówi ekspert ds. Rosji i postsowieckiego Wschodu Marek Budzisz.
Bogumił Łoziński: Rozmawiamy siedem dni po uderzeniu rakiety w Przewodowie, a wciąż nie ma oficjalnych wyników śledztwa. Słyszymy tylko różne wersje tego, jak doszło do wydarzenia. Dlaczego tak długo nie przedstawiono oficjalnego stanowiska?
Marek Budzisz: To jest zastanawiające, ponieważ powinniśmy dość dokładnie wiedzieć, co się stało, jaka była trajektoria lotu rakiety, chociażby z tej przyczyny, że niedaleko od miejsca zdarzenia znajduje się jeden z radarów polskiego systemu obrony powietrznej. To jest 101. posterunek radiolokacyjny, który na bieżąco, w rytmie ciągłym, ma za zadanie śledzić, co dzieje się w przestrzeni powietrznej. W tym samym czasie loty patrolowe nad Polską wykonywał amerykański bezzałogowy Global Hawk, który również ma aparaturę i możliwości do realizacji tego zadania. Dlatego wydaje się, że powinniśmy wiedzieć znacznie wcześniej i z dużą dozą pewności, co stało się w Przewodowie.
Zastanawiające jest też, że rakieta uderzyła o 15.40, a opinia publiczna dowiedziała się o tym oficjalnie od polskich władz dopiero przed 21.00. Jak Pan ocenia fakt, że rząd przez ok. 5 godzin nie poinformował o tym społeczeństwa?
Fakt takiej zwłoki oceniam bardzo krytycznie. W sytuacji wojennej, a z taką mamy do czynienia, wszelkiego rodzaju nieskomentowane oficjalnie ważne wydarzenia powodują odruchy paniki, zaniepokojenia, co jest zupełnie zrozumiałe. Właśnie po to są służby państwowe, aby takich reakcji uniknąć. Gdyby to nie było jednorazowe wydarzenie, moglibyśmy mieć poważny problem. To, co się stało, pokazuje też, w jak małym stopniu jesteśmy przygotowani na podobnego rodzaju sytuacje. Mało kto w Polsce wie, jak należy się zachować w przypadku ataku rakietowego. Powinny zostać przeprowadzone szkolenia, każdy musi wiedzieć, co ma w takiej sytuacji robić w zależności od tego, gdzie się znajduje. Mało tego, powinna być zbudowana odpowiednia infrastruktura, której dziś nie ma, np. w wielkich miastach brak jest systemu schronów. To wszystko jest tym bardziej niepokojące, że tzw. system odpornościowy państwa jest słabo rozwinięty, i tu mamy bardzo dużo do zrobienia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.