Myśl wyrachowana: Bóg chce dla wszystkich przyjemności. Ze zbawienia
Na Polskę sposobi się pięćset feministek z całej Europy. Jak napisał „Dziennik”, mają się u nas zjawić w przyszłym roku. Nasz kraj ma w najazdach spore doświadczenie. Wobec potopu szwedzkiego albo września 1939 kilkaset zakompleksionych kobiet to mało ciekawe. Interesujące jest tylko hasło, którym zamierzają nas zaatakować: „Każda kobieta i mężczyzna ma prawo do czerpania przyjemności z seksu, dostępu do bezpiecznej antykoncepcji i aborcji”. Kilka słów, a ileż treści. Śmiem twierdzić, że to już cała treść „teologii użycia”.
Proszę zauważyć, z jaką hojnością przyznaje się KAŻDEMU „prawo do czerpania przyjemności z seksu”. Jak wszystkim to wszystkim. Starym i młodym, impotentom, eunuchom, kastratom. Żonatym, mężatkom i samotnym, duchownym i świeckim – bez różnicy płci, wieku i religii. Oto dobrzy ludzie dają wam to prawo, którego niektórym z was odmawia Bóg lub wasze własne przesądy. Korzystajcie! Co? Nie wszyscy mogą? Jak to nie mogą, skoro dostali prawo! A jak naprawdę nie mogą, to niech przynajmniej kupią prezerwatywy i pigułki. Zawsze można je dać jakiemuś małolatowi.
I tu dochodzimy do drugiej części manifestu. Skoro tak ważnym prawem człowieka jest seksualna przyjemność, to wszystko inne musi tej przyjemności służyć. Nic nie może jej zakłócać. Żadne tam cykle menstruacyjne, żadne niedyspozycje, żadna ciąża. Skoro mam prawo, to z drogi wszelkie przeszkody. Zwłaszcza niech się odczepią embriony, które czepiają się mojej przyjemności jak kleszcze, jak wirusy.
Nie przypadkiem Amnesty International chce wpisać aborcję na listę praw człowieka. To prosta konsekwencja uznania prymatu przyjemności z seksu nad odpowiedzialnością za jego skutki. Tak, jakby seks był celem i powszechnym ludzkim powołaniem. Ale jak może być celem życia coś, co jest środkiem, a w dodatku dotyczy tylko fragmentu ludzkiego życia? Bo przecież seksualność nie zaprząta uwagi młodszych dzieci i ludzi wiekowych. Czy ich życie jest bezcelowe?
A co feministki powiedzą młodemu człowiekowi, którego współmałżonek uległ wypadkowi lub trwale zachorował? „Korzystaj z agencji towarzyskiej”? Tylko co wtedy powiedzieć zdradzonemu małżonkowi? Twoim prawem jest eutanazja? Nie trzeba zresztą nic mówić. Taki małżonek sam na to wpadnie, bo powodem, dla którego ludzie nie chcą żyć, jest to, że odmówiono im miłości. Coraz powszechniej słyszą ubrane w ładne słowa zdanie: „Nie jesteś konsumentem przyjemności, to spadaj”. Hasło o prawie do przyjemności nie jest nawet puste. Ono jest jak czarna dziura – wciąga wszystkich, którzy mu uwierzą i robi z nich kreatury, widzące nie dalej niż koniec własnego… nosa. To nie przyjemność jest prawem każdego człowieka, ale miłość. Prawem powszechnie gwałconym, bo ona właśnie nieraz wymaga rezygnacji z przyjemności. Kto ją jednak zaryzykuje, ten dopiero wie, czym jest przyjemność.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak