Myśl wyrachowana: Arytmetyka wyborcza to rachowanie kości dzieciom
Spotkałem człowieka, który przyznał się, że matka urodziła go wskutek gwałtu. Gwałcicielem był czerwonooarmista, jeden z wielu, którzy w 1945 roku uganiali się na Śląsku za „diewoczkami”. Przyglądnąłem mu się uważnie. Proszę sobie wyobrazić, że zupełnie nie wyglądał na takiego, którego trzeba by zabić. Trochę taki czarniawy był, ale uważam, że to nie jest wystarczający powód zastosowania kary śmierci. Myślę, że to się nie kwalifikuje nawet na długoletnie więzienie. Większość naszych parlamentarzystów wydaje się jednak sądzić inaczej. Nawet takich, którzy zarzekali się wcześniej, że dla nich każde ludzkie życie jest święte od chwili poczęcia. Teraz uznali pewnie, że jeszcze świętsze jest ich życie na Wiejskiej od chwili wyboru. Tydzień temu poseł Marek Suski z PiS zapytał: „Czy zgwałconej kobiecie każemy urodzić dziecko?”. Na to Anna Sobecka z LPR wypaliła: „Dotychczas takie pytania zadawał SLD!”.
Niestety, rację ma kobieta. Żal patrzeć na tych rewolucjonistów moralnych, którzy moralne oczywistości nagle zamieniają na bełkot o kompromisie, strategii i arytmetyce wyborczej. Jasne, że zawsze trzeba używać rozumu, ale są sytuacje, w których dyplomacja i inne takie muszą iść na bok. Gdy jakiś drab z nożem goni człowieka po ulicy, nie powołuje się komisji dla rozważenia wszystkich aspektów tej sytuacji. Nie analizuje się, czy bandzior ma trudną sytuację rodzinną. Nie docieka się, czy chce zabić ofiarę ze względów społecznych, czy też jakichś innych, tylko podkłada się mu nogę, albo przynajmniej robi larum. Można przy tym oberwać, a nawet zginąć, ale czy to znaczy, że wolno z tego powodu tolerować morderstwo?
I cóż z tego, że dziś w Polsce wolno mordować „tylko” dzieci poczęte wskutek gwałtu i chore. Ludzie, przecież ktoś chce kogoś zamordować! Co to za różnica, kto i kogo? Niezależnie, czy ten człowiek nazywa się emeryt czy embrion, gdy chcą go zabić, trzeba wytrącić sprawcom nóż, a przynajmniej narobić wrzasku. I nie mają tu żadnego znaczenia religia, przekonania i stan świadomości morderców.
Katolickie pięknoduchy mówią: „Po co zmieniać prawo, zmieńmy najpierw społeczeństwo”. A to nie zauważyliście, jak na całym świecie prawo zmienia społeczeństwa? Ale nawet gdyby było inaczej, to już nie obowiązuje wskazanie św. Pawła, żeby „nastawać w porę, nie w porę”? Dla parlamentarzystów zawsze jest nie w porę, o ile nie są pewni poparcia wyborców. Ale ochrzczeni posłowie wiedzą chyba, że ich pierwszym wyborcą jest Pan Bóg. Jego głos przeważa nad miliardami ludzkich głosów, tylko żeby go usłyszeć, trzeba dać Mu pierwszeństwo. Trzeba uznać, że są na tym świecie rzeczy ważniejsze niż własne życie, zdrowie, a nawet miejsce w ławie sejmowej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak