Moralna kontr-rewolucja

Myśl wyrachowana: Nic tak nie poprawia własnego wizerunku jak pokazanie cudzej brzydoty

Po ujawnieniu nagrania z handlu stołkami nastąpił wysyp „rozczarowanych obecnym rządem”. Najbardziej rozczarowani byli działacze opozycji. Na twarzach panów Tuska, Olejniczaka i Leppera malował się ten sam mistyczny ból. – Jak to tak? – zdawały się pytać ich oczy. – Więc nie ma już na świecie nikogo przyzwoitego poza nami?

Jakże musiała cierpieć czysta dusza Renaty Beger, kiedy musiała rozmawiać z grzesznym ministrem. Ale obowiązek to obowiązek. Dla tej misji przecież pokonała kiedyś liczne przeciwności przy zbieraniu podpisów. Aż ją ręka bolała.

Heroiczny czyn pani Beger przybliżyć ma kolejną odnowę moralną w wersji lewicowej. Cieszy się już na tę chwilę szlachetne serce magistra wszystkich Polaków Kwaśniewskiego i jego ułaskawionego w ostatnią sobotkę prezydentury przyjaciela. Raduje się Lew Rywin, co w pudle cierpi za miliony (konkretnie za 17 i pół miliona dolarów). Z puszczy łeb wystawia Włodzimierz Cimoszewicz, pilnie nasłuchując, czy nie trąbi już czerwony róg odnowionej lewicy.

Niezależnie od hipokryzji „oburzonych” polityków opozycji, rozmowa ministra Lipińskiego z posłanką Beger była paskudna. To kompromitacja, że ludzie powołujący się na hasła moralnej odnowy używają metod moralnie wątpliwych. Teraz widać, jak bardzo niedźwiedzia była przysługa wyświadczona obecnej władzy przez ludzi zakochanych w niej na sposób religijny. „Nasz katolicki rząd” – mówili. To pułapka. O ile jako zwykły rząd to on jest, uważam, nawet niezły, o tyle jako „katolicki” to on jest fatalny. Etykietka katolickości podnosi poprzeczkę o kilka poziomów. Bo choć nie takie handlowanie musiało się odbywać za poprzednich ekip, nikt wtedy nie krzyczał o korupcji politycznej. Nikt tego nie nagrywał. Bo i co to takiego, że SLD rozmawia z ludźmi „o marnej reputacji”? Że kłamie, oszukuje, współpracuje z przestępcami? Im wolno. Oni nie nazwali się Miłość i Odpowiedzialność, Uczciwość i Miłosierdzie. Oni z takimi rzeczami nie mają nic wspólnego. Bo kto nieochrzczony, ten nawet paliwo może chrzcić bez grzechu.

Kto walczy o prawo i sprawiedliwość, ryzykuje, że lud będzie mu patrzył na ręce jak parafianie proboszczowi wiejskiej parafii. A kontakty proboszcza z osobami „marnej reputacji” to coś znacznie smakowitszego niż jawne świństwa parafian. Tak już jest, choć niezbyt to sprawiedliwe. Wierni są przecież tak samo „katoliccy” jak proboszcz i obowiązuje ich ta sama chrześcijańska moralność. Każdy jednak chętniej wskaże na grzechy tego, kto trzyma sztandar moralności, bo wtedy własne winy bledną.
Pewnie dlatego film wywołał taki skandal. Ale co właściwie pokazało nagranie? Tylko to, że posłowie są naprawdę reprezentantami narodu. Są tacy sami jak ich wyborcy. Naród przeglądnął się w filmie i zobaczył swoją twarz. Wygląda nieszczególnie, więc lud chciałby powrotu starych speców od makijażu. Tylko że za ten makijaż możemy tak zapłacić, że się już nie pozbieramy. Może taniej będzie odkleić od PiS-u nieuprawnioną etykietkę „katolicki”. Wtedy mniej będzie razić niekonsekwencja w uczciwości tego rządu niż konsekwentna nieuczciwość wielu poprzednich.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak franku@goscniedzielny.pl