Myśl wyrachowana: Ludzie uważają zazwyczaj, że Bóg nie ma im czego wybaczać, zaś innym wybaczać nie powinien
Polska lewica ma „Rację”. Tak się nazywa taka tam partyjka, ideowa jak Jerzy Urban i wielka jak serce Jolanty Kwaśniewskiej. Zajmuje się toto głównie łażeniem po Warszawie i wykrzykiwaniem „Dość Polski klerykalnej”. Hasło w zasadzie słuszne i podzieliłby je nawet każdy sensowny duchowny, gdyby nie to, że Polska nie jest klerykalna. Byłaby, gdyby w fotelu prezydenckim zasiadał prymas, w parlamencie księża i zakonnice, a rząd nie miałby posiedzeń, tylko kapituły. No i gdyby w miejsce sądów cywilnych wprowadzono biskupie, a siłami zbrojnymi dowodził generał jezuitów.
Ale dla lewicowców Polska jest klerykalna zawsze, gdy ludzie wybierają nie tak, jak oni by sobie życzyli.
O „Racji” nie warto byłoby w ogóle pisać, gdyby nie ciekawostka sprzed tygodnia. Jej działacze wnieśli do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji skargę na Telewizję Polską za nadanie w czasie chronionym „Pasji” Mela Gibsona. Że niby pokazanie męki Pana Jezusa mogło zaszkodzić młodemu pokoleniu. Wyciągnęli paragrafy, że to „eksponowanie przemocy”, że „negatywny wpływ na rozwój małoletnich” i tak dalej. Przejęli się, bo – jak to ujęli – „naturalistyczne ukazanie biczowania, rozrywania ciała, nakładanie korony cierniowej czy ukrzyżowanie, to momenty, które stanowią główny motyw, a sprawiają wrażenie makabry, krwawej jatki”.
No tak, ludzie lewicy w czasie chronionym zwykli serwować młodzieży innego rodzaju „momenty”. Zresztą mordobicie i chlustająca na ekran krew też im nie przeszkadza, byle nie była to krew Chrystusa. Pana Jezusa to oni chcą chronić. Ściągają Go z krzyża, żenią z Marią Magdaleną, unicestwiają historycznie, wszystko jedno – byle tylko nie wisiał i „epatując okrucieństwem” nie demoralizował młodego pokolenia.
Krzyż przeszkadzał zawsze tym, którzy wierzą, że można zbudować raj na ziemi.
Takim wiecznym komunistom, którzy wciąż liczą na stworzenie udanego kołchozu (oni tam będą, rzecz jasna, kierownikami). Na razie się nie udało, bo, wiecie, błędy i wypaczenia, ale następnym razem się uda. Ta teoria jednak wymaga uznania, że grzech nie istnieje i z człowieka można na ziemi zrobić takie dziwo, które zadowoli się tym, co mu przydzielą. Że da się – po wyplenieniu elementów reakcyjnych – stworzyć społeczeństwo idealne, gdzie każdemu dadzą według potrzeb i wszyscy będą szczęśliwi.
Skrwawiony Jezus tej koncepcji przeczy. Przeczą Jego wizerunki. One mówią, że nie da się zlikwidować grzechu przez likwidację grzeszników, tak jak nie da się zlikwidować kanibalizmu przez zjedzenie wszystkich ludożerców.
W oczy kłuje prawda. Dlatego filmy z wymyśloną fabułą nikogo nie ruszają, choćby w nich kroili żywcem, solili i przypiekali ludzi, albo nawet krzywdzili zwierzęta. Wobec fikcji nie trzeba zajmować stanowiska. A wobec krzyża trzeba, bo jest prawdziwy i wszyscy, nawet najświętsi, są winni męki Chrystusa.
Skarga „Racji” jest bardzo cenna. Przypomina, że krzyż ociekł prawdziwą krwią. I to nie „sprawiało wrażenia makabry, krwawej jatki” – to było makabrą i krwawą jatką. Pan Jezus nie wisiał na krzyżu romantycznie, jak na wielu rzeźbach, nie wśród kwiatków i nie w dymie kadzideł. Gibson przypomniał, że Jezus krwawi naprawdę za ludzkie grzechy, a postkomuniści – że ludzie naprawdę nie chcą tego przyjąć do wiadomości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak franku@goscniedzielny.pl