Łatwo o znak nawrócenia. Trudniej o dowód
Narzeczeni siedzą w kancelarii parafialnej. – Był pan bierzmowany? – pyta ksiądz. Chłopak usiłuje sobie przypomnieć. – Był – podpowiada narzeczona. – No, Adaś, nie pamiętasz, jak ci ksiądz sypał popiół na język?
W Popielec do „popiołkowania” idą wszyscy obecni w kościele. Niektórzy nawet proszą księdza o szczyptę dla babci czy innej cioci. Popiół bowiem nic nie kosztuje. Dosłownie i w przenośni. Nie trzeba spełnić żadnych warunków, żeby przyjąć ten znak nawrócenia. Co innego samo nawrócenie. Tu trzeba przynajmniej pofatygować się do spowiedzi. A spowiedź jest nieprzyjemna. Trzeba mówić rzeczy intymne i wstydliwe. Jak można czegoś takiego wymagać od człowieka? Przecież to nie telewizja. Gdyby w konfesjonale siedziała Ewa Drzyzga z kamerą, to by się ludziska spowiadali z grzechów własnych, żony, dziadka, a nawet z tego, czego nie zrobili. Ale spowiedzi nie transmitują w telewizji, więc wstyd jakoś tak. I chwalić się za bardzo nie można, tylko oskarżyć i obiecać poprawę.
Spowiedź jest jednym z największych znaków sprzeciwu, bo zmusza do odgrzebania w sobie egoisty. Kto uczciwie się spowiada, musi wywlec na światło dzienne okropny fakt, że nie jest taki, jakim wypada teraz być, zawsze i wszędzie. Tam nagle okazuje się, że człowiek jednak jest czemuś winien. To straszne nie móc powiedzieć: „To nie ja, to testosteron”.
A jednak to wielkie szczęście, że jest jeszcze miejsce na tym świecie, gdzie udawanie nic nie daje. To boli jak konieczna operacja, ale bez tego nie dochodzi się do zdrowia. Na ból zęba nie można w nieskończoność brać środków znieczulających.
Niektórzy jednak próbują. Rozmaici ułatwiacze życia w niektórych krajach samowolnie załatwiają sprawę ogólną formułą spowiedzi powszechnej. Robią to bezprawnie, bo takie rozgrzeszenie można dostać tylko w wypadku zagrożenia życia.
Widać z tego, jak bardzo uwiera ludziom prawda o sobie, gdy trzeba ją na głos wyznać. Konkretnie, a nie „w duszy”. Bo człowiek potrzebuje konkretu. Pewnie dlatego Bóg dał nam Eucharystię w fizycznej postaci pokarmu i napoju, a nie jakiejś nieokreślonej komunikacji duchowej. Skoro tak, to nic dziwnego, że do takiego konkretnego sakramentu prowadzi konkretne wyznanie grzechów przed konkretnym reprezentantem Pana Jezusa.
Nie wszystko da się zamienić na coś innego. Wizyta u psychologa nie zastąpi sakramentu, tak jak nie zastąpi go popiół.
Pewnie dlatego, choć popiołem wszyscy deklarują poprawę, gdy przychodzi do Komunii, sporo tych z plackiem na czole zostaje w ławkach. Właściwie dobrze, że nie idą do Komunii, skoro tkwią w grzechach. Dlaczego jednak tkwią, skoro dali sobie posypać głowę popiołem? Usłyszeli przecież: „Nawracajcie się”. Po co komu znak, który nic nie znaczy? Skoro w nawracanie bawią się ludzie, którzy nawracać się nie myślą, to znaczy, że stosują znak dla niepoznaki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak