Myśl wyrachowana: Dobra prasa jest niezbędna tylko w introligatorni
Mamy złą prasę na Zachodzie – przerazili się komentatorzy w telewizji po tym, jak niektóre zachodnie media zaczęły lamentować nad zmianami w Polsce. Szczególny ból sprawił tam ponoć upadek urzędu siostry Środy od Równego Statusu. Łamiemy tym jakoby unijne zobowiązania i cofamy się w ciemnogród. Tylko patrzeć, jak chłopy zaczną z błogosławieństwem prawa cywilnego i kanonicznego tłuc żony i pastwić się nad dziećmi. Lada moment zapłoną stosy z czarownicami, a mniejszości skończą na haku, powieszone za poślednie Ziobro.
Z pewnością prasę u niektórych mamy złą, ale nie aż tak jak chrześcijanie pierwszych wieków mieli w Rzymie. „Czczą oślą głowę!” – gadało się o nich wtedy po domach. „Piją krew niemowląt!” – szczuli „dobrze poinformowani”. Jak wiadomo, skończyło się to oskarżeniem chrześcijan o spalenie Rzymu i w zamian spaleniem oskarżonych, tudzież przeznaczeniem ich na karmę dla dzikich zwierząt.
Dziś wiadomo, że zła prasa w Rzymie była wówczas cośkolwiek stronnicza i nie do końca rzetelna. Ale musiała taka być, bo inaczej nie byłaby zła. Gdyby zaś nie była zła, nie dałoby się nią odwracać uwagi od grzeszków Cezara.
Urabianie komuś złej opinii to wygodna taktyka i doraźnie bardzo skuteczna. Ale tylko doraźnie. Ostatecznie martwi chrześcijanie okazali się o wiele mocniejsi niż żywi.
Ten schemat powtarza się przez wieki. Bardzo złą prasę, i to nie tylko na Zachodzie, bo i na Wschodzie, Północy i Południu, miał Jan Paweł II. Ileż bzdur o nim napisano i powiedziano. Że nie zna się na teologii, że miliony ludzi wpędził w AIDS, że wstecznik i konserwatysta. Inni dla odmiany zarzucali mu herezje i zbytnią otwartość dla wyznawców innych religii. Z powodu złej prasy Papież nie dostał pokojowego Nobla, a dostał go terrorysta Arafat – bo ten miał akurat dobrą prasę. My w Polsce za bardzo tego nie odczuwaliśmy, bo u nas jawnie złą prasę Papież miał tylko u Urbana i w „Faktach i Mitach”. U nas nie przeszłyby ordynarne kawały, jakie o nim krążyły w prasie zagranicznej. Dziś już jednak nikt na całym świecie nie powie, że wielki Papież powinien był ustąpić z powodu stanu zdrowia.
Nikogo już nie dręczy wspomnienie jego naznaczonej chorobą twarzy i niewyraźnie wymawianych słów. Nie przeszkadza nikomu jego cierpienie. Dziś już prasę Papież ma nieodwołalnie dobrą. Na wieki zostanie mocarzem, a specjaliści od szmacenia ludzi, choć jeszcze żyją, już rozpłynęli się w ludzkiej niepamięci. Nie byłoby tego jednak, gdyby Papież przejmował się tym, co o nim aktualnie sądzą politycy Zielonych w Niemczech, patriarcha w Moskwie czy organizacje kobiece w Holandii. Prawda nie zależy od opinii większości, a przyzwoity człowiek za parę komplementów w gazecie nie sprzedaje zasad. Powinien tylko być przekonany o tym, że to zasady właściwe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak franku@goscniedzielny.pl