Pragnę nawiązać do artykułu Andrzeja Grajewskiego pt. „Metoda Grossa” (GN nr 2). Jan T. Gross rzeczy-wiście fałszuje historię, próbując przekonać świat, że Polacy pomagali Niemcom w organizacji zagłady Żydów oraz że pobierali za to pieniądze.
Na dowód tych słów przytoczę rodzinną historię. W czasie likwidacji getta w Miechowie mieszkałem z rodzicami we wsi Kalina Rędziny. Miałem wówczas 11 lat. Pamiętam dobrze, jak na prośbę Żyda mającego sklep bławatny w Miechowie, ojciec przyjął na przechowanie do domu komplet wysokiej wartości mebli. Wśród nich były m.in. dwa łóżka z siatkami sprężynowymi i materacami, trzydrzwiowa szafa na pościel i ubrania, toaletki z lustrem, dwie szafki nocne do łóżek, rozkładany stół i cztery krzesła.
Na trzy izby w naszym domu meble zajęły cały jeden pokój. Ponieważ dom był z kamienia, trzeba go było w zimie ogrzewać piecem kaflowym, żeby uchronić meble przed zniszczeniem. Po wojnie, kiedy Żyd wrócił do Miechowa z zagranicy, mój ojciec dwukonną furmanką odwiózł te meble na miejsce, bez żadnej zapłaty.
Teraz z obwieszczenia zamieszczonego w artykule Pana Grajewskiego dowiedziałem się, co mogło grozić moim rodzicom za tę grzeczność.
Z powodu tych mebli niektórzy rolnicy podejrzewali mojego ojca o przechowywanie Żydów. Niemców jednak nie nasłali. Byłem także świadkiem przechowywania przez moich rodziców ściganych partyzantów z AK oraz ich broni, a także uciekinierów ze Śląska. Prawie każdemu, kto w tym okresie potrzebował noclegu lub jedzenia, pomagali.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stefan Czekaj