Z wielką nadzieją przeczytałem wywiad z bp. Zielskim (GN nr 31), który dokładnie wyraził moje odczucia, że Kościół w Polsce nie do końca potrafi rozstać się ze starą mentalnością.
Czasy soboru trydenckiego miały swój sens, ale czas dzisiejszy woła nowymi potrzebami. Trwanie przy ostrym rozdzieleniu życia duchownych i świeckich, jak też przy autokratywnej formie duszpasterstwa, sprawia, że ludzie układają sobie życie „po swojemu”, a władza biskupia nie zawsze ma świadomość faktycznych oczekiwań i problemów „na dole”. Wiele słyszymy o wspólnej odpowiedzialności za Kościół, ale tak mało jest możliwości konstruktywnego dialogu wewnątrz Kościoła, funkcjonującego jako jedna wspólnota duchowieństwa i laikatu.
Celebrowanie sakramentów jest jedną z najważniejszych posług kapłana, lecz wyizolowanie tej sfery z życia i usztywnienie relacji parafian z duchownymi (za co odpowiadamy również my, świeccy) jest powodem starzenia się wspólnot katolickich. Rozmawiając z młodzieżą, obserwuję rosnące zapotrzebowanie na radość i autentyczność w Kościele.
Niestety te wartości bywają często postrzegane jako zagrożenie. A przecież nie powinniśmy uciekać od tego, co jest głównym przesłaniem Ewangelii. W jednym z felietonów ks. Horaka czytamy: „Jeśli Kościół (...) nie nabierze w serce radości, a jego oblicze nie zacznie promienieć weselem, to świat będzie się od nas odwracał”. Nowy autorytet Kościoła winien więc wzrastać na gruncie nadziei – w duchu wzajemnej otwartości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Aleksander, Ustrzyki Dolne