Po przeczytaniu artykułu „Kościół. A jak to działa?” (GN nr 20), postanowiłem podzielić się swoimi refleksjami. Rzeczywiście trudno jest dotrzeć do młodych ludzi z przekazem umacniającym ich wiarę. Znam kilka osób, które utratę wiary łączyły z osobą katechety w szkole.
Kwestia ta łączy się też z treścią homilii na Mszach św. Pamiętam z dzieciństwa bardzo emocjonalne, trafiające do serc kazania. Tematem były proste, codzienne sprawy, przede wszystkim Dekalog – jak żyć, czego nie należy robić, jak kochać Boga i ludzi. Obecnie homilie często są zbyt teoretyczne, zawiłe, a jeżeli nawet interesujące, to trwają zbyt długo. Czasami widoczna jest niepewność kapłana, innym razem tendencja do aktorstwa i upajanie się własną retoryką.
W tym samym numerze GN są dwa teksty podsuwające odpowiedź na przedstawione w omawianym artykule problemy. Jeden z nich dotyczy postaci ks. Popiełuszki. Gdyby ks. Jerzy żył obecnie, prawdopodobnie nie bałby się oskarżeń o obecność polityki w kazaniach. Nie przypominam sobie homilii na temat walki z Kościołem w niektórych mediach, ochrony życia, czy eutanazji. Nie mówi się: nie czyń tego czy tamtego, zachowuj się w kościele w sposób odpowiedni dla miejsca.
Czy styl ks. Jerzego byłby obecnie niewłaściwy? Myślę że nie. Z kolei w artykule o wizycie Ojca Świętego w Portugalii autor pisze o postawie tamtejszych kapłanów, ich obawach związanych z tym, że nie będą zgodni w swoich publicznych wystąpieniach z regułami politycznej poprawności. Sadzę, że nam też to grozi. Zamiast gloryfikacji kompromisów, zawiłych traktatów, trzeba mówić i pisać wprost, nie bojąc się reakcji mediów czy polityków.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogdan Chazan