W ostatnich tygodniach i miesiącach naszą uwagę na ulicach miast i przy trasach drogowych przyciągają coraz częściej billboardy wykupione na rzecz akcji społecznych promujących „bezstresowe wychowanie”.
Spoglądają z nich na nas postaci znane nam z telewizji, kina i aren sportowych. Przytulają z miłością do siebie swe pociechy, a hasło kampanii wydrukowane obok wielkimi literami głosi: „Kocham, więc nie biję”, albo: „Kocham, więc reaguję”.
Telewizyjne spoty reklamowe fabularyzują te plakaty, ukazując bohaterów masowej wyobraźni, jak interweniują w różnych sytuacjach, napominając zdenerwowanych rodziców płaczących dzieci, żeby powstrzymali się przed klapsem czy krzykiem wobec swych mniejszych podopiecznych.
Akcje te nasunęły mi myśl, że właściwie ową społeczną edukację miłości względem najmniejszych trzeba byłoby zacząć od podstaw. Marzy mi się widok nowych billboardów, na których lubiani i poważani tzw. celebryci zaczną propagować ideę: „Kocham, więc nie usuwam” albo „Wspieram będące przy nadziei, bo kocham życie!”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jerzy Sysak