Na stwardnienie rozsiane zachorowałam w wieku 20 lat, kiedy byłam na studiach. Choroba pozwoliła mi pracować, jako nauczycielka, tylko 5 lat. Od 10 lat nie opuszczam łóżka.
Połowa mojego życia to cierpienia związane z chorobą. Jestem całkowicie niesprawna. Wymagam opieki i pomocy (karmienie, mycie, pielęgnacja). Mną i moim niepełnosprawnym bratem (39 lat, zespół Downa) opiekuje się nasza 82-letnia mama. Ojciec, który był mi wielką podporą, zmarł dwa lata temu.
Zaistniała możliwość leczenia preparatem Tysabri, który zatrzymuje chorobę i cofa jej skutki. Niestety, w moim przypadku ten lek nie jest refundowany. Roczna kuracja lekiem Tysabri to koszt 70 tys. zł. Ta suma jest dla mnie nieosiągalna. Moja renta inwalidzka wynosi 750 zł. Ten nowy lek to dla mnie jedyna nadzieja na ratunek.
Dzięki Państwa pomocy możliwe było rozpoczęcie leczenia. Jestem po drugiej dawce Tysabri i widać, że lek działa. Wróciła nadzieja. Za tę szansę na życie z całego serca dziękuję wszystkim ofiarodawcom, zapewnia-jąc o modlitwie. Błagam Państwa o dalszą pomoc, gdyż leczenie musi trwać co najmniej
12 miesięcy.
Wpłaty można przekazywać na konto: Stowarzyszenie Chorych na Stwardnienie Rozsiane, Ich Opiekunów i Przyjaciół, 41–103 Siemianowice Śl., ul. Wiejska 2, konto bankowe: PEKAO SA I Oddział w Katowicach nr 06 1240 1330 1111 0000 2302 3110, koniecznie z dopiskiem „dla Wiesi”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wiesława Cień