Redaktor Wojciech Wencel w swoim felietonie z 28 czerwca (GN nr 26/2009) twierdzi, że kojarzenie upadku komunizmu z datą 4 czerwca 1989 r. jest absurdem, że ten dzień, który w opinii większości Polaków jest niezwykle ważny dla Polski, to układ skompromitowanych elit, w którego świętowaniu po 20 latach bierze udział naiwna, nieświadoma przeszłości młodzież.
Można mieć inne zdanie, można świętować, co się chce, mamy przecież wolny wybór – nie tak jak za komuny, ale żeby obrażać innych, to już język przekraczający granice wszelkiej arogancji.
Pan Wencel nie chciał zauważyć, że cała Europa uznała za oczywiste to, że początek upadku komunizmu dał właśnie 4 czerwca w Polsce. Demokracja była możliwa, bo reżim ustąpił. W wyniku układu między władzą komunistyczną a opozycją nastąpiły ewolucyjne przemiany, które bez rozlewu krwi zmieniły Polskę na lepsze. Wreszcie tym razem Polacy okazali się mądrzejsi przed szkodą.
W przeciwnym razie mielibyśmy do wyboru scenariusz rumuński albo – co gorsza – dzisiejszy irański. Zdecydowanie więc protestuję, aby redaktor, zwłaszcza katolickiego pisma, obrażał moje dzieci, które wiedzą, co ich tata i tysiące jemu podobnych robili od 1980 roku, komu zawdzięczają wolną Polskę i jak było za komuny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Polmański, poseł na Sejm w 1989 roku