Kiedy z zainteresowaniem czytałem artykuł Wojciecha Wencla „Imperium zdrowia” (GN nr 18/2009), obawiałem się właśnie takiej reakcji środowiska lekarskiego, jaką przyniósł następny numer „Gościa”. W nadesłanych listach znajduję ostrą obronę „twierdzy” medycznej.
Moim zdaniem, niepotrzebnie sięgnięto po ostrą broń. Wypowiedź redaktora Wencla, wpisując się w swobodną formę felietonu, była jedynie wyrazem osobistej refleksji Autora. Zresztą to nie tylko jego odczucie – sam również miewałem podobne myśli, choćby wówczas, gdy z ciężko chorym ojcem lub bratem godzinami stałem w kolejkach do wysoko cenionych (według cennika) specjalistów, a jedyną pomocą z ich strony były serie w pośpiechu wypisywanych proszków, bez najmniejszego kontaktu z pacjentem.
Zgadzam się, że negatywnego zjawiska nie należy uogólniać. Niemniej w obliczu nagminności pewnych procesów rodzi się postawa, do której mamy prawo się przyznawać. Tą postawą jest determinacja wobec drapieżnej komercjalizacji usług medycznych, powszechnego dyktatu mediów w sprawie zabiegania o własne zdrowie – a wszystko to w obliczu sytuacji finansowej wielu polskich rodzin, tak często nieprzystającej do wymogów dzisiejszego świata. Mam wrażenie, że stosunek do własnego zdrowia staje się dziś symptomem nowej formy materializmu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szary, Bieszczady