Nie zgadzam się z treścią artykułu z GN nr 11/2009 „Szkoła na równi pochyłej” i uważam, że przedstawia wyłącznie negatywny punkt widzenia.
Dla równowagi powinna być zamieszczona wypowiedź osoby bardziej zbliżonej do systemu szkolnictwa niż Pan socjolog, aby czytający sam mógł ocenić, czy reforma oświaty jest słuszna, czy też nie. Z perspektywy ucznia, który przeszedł przez nowy system oświaty i studiuje na politechnice, mogę podzielić się kilkoma uwagami.
Po pierwsze obecny egzamin maturalny z matematyki jest dużo trudniejszy od tego sprzed reformy, każdy nauczyciel o tym mówi. Zatem wymaga więcej nauki. Być może nie w czasie godzin lekcyjnych, ale na pewno w domu. Podobnie jest z egzaminami z pozostałych przedmiotów maturalnych. Obiektywizm sprawdzania prac maturalnych wzrósł, gdyż robią to osoby z zewnątrz, a nie nauczyciele, którzy przygotowywali do matury. Trudniej zatem o nadużycia, które zdarzały się przed reformą. Obecnie kładzie się też większy nacisk na wiedzę praktyczną, którą można wykorzystać w życiu. Wiedza encyklopedyczna, często zupełnie niepotrzebna, była piętą achillesową edukacji. Myślę, że dzięki reformie udało się, choć w części, to zmienić.
Lektury szkolne zostały znacznie okrojone, ale czy można zmusić młodego człowieka, żeby przeczytał coś, czego nie znosi? Dziś świat wygląda inaczej niż 20 lat temu, młody człowiek czerpie wiedzę przede wszystkim z Internetu. Czy to dobrze, czy źle – nieważne, tak po prostu jest i obecna edukacja powinna odpowiadać na dzisiejsze potrzeby, zamiast cofać się o pół wieku wstecz. Kiedyś tamto rozwiązanie było dobre, dziś już niekoniecznie. Idąc tropem wypowiedzi autora artykułu, można by powiedzieć, że obecni humaniści także trafiają do szkół wyższych kompletnie niedouczeni, ponieważ program nauki nie uwzględnia wszystkich lektur, które były obowiązkowe 20 lat temu. Natomiast historycy przed rokiem ’89 byli kompletnie niedouczeni, ponieważ nie mówiono im na przykład o Katyniu...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Kępiński