W związku z artykułem „Chrzestni pilnie poszukiwani” (GN 4/2009) nasunęła mi się refleksja, którą pra-gnę się podzielić.
Ks. bp Stanisław Jakiel, przewodniczący Komisji Liturgicznej Episkopatu Polski, w czasie wprowadzania odnowionych obrzędów sakramentu chrztu polecał szafarzom, aby w chwili polania główki wodą dziecko trzymali chrzestni.
Wtedy chrzestni nie byliby tylko biernymi świadkami obrzędów chrzcielnych, ale pomocnikami rodziców. Ten moment wykorzystywałem przy odnowionym obrzędzie chrztu ku zadowoleniu chrzestnych. Sądzę, że po takim czynnym udziale w czasie chrztu rodzice chrzestni czuli się bardziej zobowiązani do troski o wychowywanie chrześniaka.
Czy nie warto wrócić do tego? Niby niewielka zmiana, a może okazać się dopingiem w życiu chrzestnych i z pożytkiem duchowym dla chrześniaka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Kazimierz Nawrocki