W artykule „Niewygodny pastor” (GN nr 2/2009) ksiądz Jaklewicz pisze, że Barack Obama rozwścieczył część swego elektoratu, zapraszając na inaugurację prezydentury pastora Warrena.
Zapewne to prawda. W najbliższym czasie Barack Obama zrekompensuje przykrość owym zwolennikom, wprowadzając FOCA (Freedom of Choice Act), który zapewni swobodę aborcji w USA w każdej sytuacji i w każdym stadium. Prawdopodobnie zmusi to do zamknięcia oddziałów ginekologicznych przez szpitale katolickie w Stanach, ponieważ dla szpitali FOCA będzie oznaczać przymus wykonywania aborcji.
Pastor Warren zna te plany prezydenta elekta, ponieważ nie są one tajemnicą. Barack Obama zna poglądy pastora Warrena i nie przypadkiem powierzył mu ważną rolę w czasie inauguracji. Obecność pastora Warrena umacnia image prezydenta jako człowieka porozumienia i zwiększa jego popularność, a także szanse wyborcze kongresmenów demokratycznych, którzy aktywnie będą działać na rzecz wolności zabijania nienarodzonych.
Pastor Warren jest zapewne dla wielu niewygodny, ale dla Baracka Obamy okazał się użyteczny, legitymizując go w oczach religijnych wyborców. Oglądałem wywiad telewizyjny, w którym pastor Warren porównał aborcję do Holocaustu, a zaraz potem powiedział, że Barack Obama jest jego przyjacielem. Idąc tropem tego rozumowania, pomyślałem sobie, że to trochę tak, jakby obrońca Żydów deklarował publicznie przyjaźń wobec Adolfa Hitlera w trakcie masowych mordów (w USA dokonuje się codziennie 3000 aborcji, a FOCA jeszcze zwiększy tę liczbę).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Mariusz Dzierzawski