Jestem lekarzem z 16-letnim doświadczeniem zawodowym. Codziennie stykam się zarówno z ludźmi dobiegającymi kresu życia, jak i młodymi, którzy są dopiero na etapie planowania swojej życiowej drogi.
Do napisania listu zainspirował mnie zamieszczony w ostatnim numerze „Gościa” wywiad z Jarosławem Gowinem. Zastanawiam się, czy kompromis proponowany przez posła jest do przyjęcia dla ludzi wierzących?
Czy rzeczywiście jest tak, że polityk musi być przede wszystkim skuteczny i w imię tego celu sprawy wiary muszą zejść na plan dalszy. Czy każde świadectwo w stylu Marka Jurka to „jałowe” świadectwo? Czy dobre prawo „zawsze musi być prawem kompromisowym”? Czy są wiarygodne dane, że „za legalizacją in vitro jest większość polskich katolików”? To tylko niektóre z pytań, które sobie stawiam. Temat jest ważny, a ja wiem z rozmów z wieloma ludźmi, że rzetelna wiedza, czym jest in vitro i jakie niesie zagrożenia jest w narodzie bardziej niż mizerna.
Nikt też nie wspomina, że in vitro to biznes, za którym stoi wielu żądnych fortuny ginekologów, a także potężne koncerny farmaceutyczne. Metoda jest propagowana jako remedium na cierpienie par, które bardzo chcą, ale nie mogą mieć dzieci, co ma wzbudzić i wzbudza współczucie i przyzwolenie na finansowanie tej procedury z pieniędzy nas wszystkich.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Sławomir Badurek, Toruń