Zgadzam się z ks. Markiem Gancarczykiem („Niepobożny Miś Uszatek”, „Gość Niedzielny” nr 16/2008), że bajki powinny wyrabiać w dzieciach dobre nawyki (tu, konkretnie, nawyk codziennej modlitwy na dobranoc).
Na szczęście od tego są jeszcze rodzice, którzy w wychowanie swych dzieci, także religijne, powinni się angażować. Nie zastąpi ich w tym nawet szkoła. Miałem szczęście do troskliwych rodziców. Utkwił mi w pamięci z czasów mojego dzieciństwa widok rodziców klęczących przed pójściem spać.
Z biegiem lat zauważyłem, jak wielu dorosłych i praktykujących katolików, nie czyni tego: modlą się, pomijając klęczącą pozycję, wykonując proste czynności. Także w ciągu dnia, np. jadąc do pracy. Sami tak deklarowali, gdy rozmawialiśmy na tematy religijne. Problem stanowi mówienie dziecku o Bogu przystępnym, adekwatnym do jego wieku językiem.
W miarę upływu lat dziecko zadaje coraz ambitniejsze i dociekliwsze pytania, które niekiedy ujawniają rodzicom ich braki w wykształceniu religijnym, czasem motywują do pogłębienia ich osobistej wiedzy z zakresu wiary chrześcijańskiej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Michał Gaszewski, Poznań