W GN nr 14/2008 ukazał się list negujący możliwość wyjścia z homoseksualizmu, chciałbym zabrać głos w tej sprawie. Jestem mężczyzną o skłonnościach homoseksualnych i wiernym Kościoła katolickiego.
Od jesieni 2006 r. byłem uczestnikiem grupy wsparcia, a obecnie uczestniczę w terapii grupowej prowadzonej przez psychoterapeutę w lubelskiej ODWADZE. Nie dziwi mnie oburzenie autora listu, bo nie szuka on autorytetów w Kościele, ale czerpie argumenty z opublikowanej w zeszłym roku książki R. Biedronia „Tęczowy elementarz”.
Niemal żywcem przeniesione fragmenty publikacji mają uspokoić jego sumienie. W naszej grupie 80 proc. uczestników to ludzie, którzy ukończyli studia lub je kontynuują. Lansowane poglądy środowisk gejowskich nie są nam obce, ale chcemy zmienić nasze życie.
Sugerowanie, że jesteśmy otumanionymi przez domorosłych psychologów ofiarami pseudoterapii, jest pomówieniem. Mało wiarygodny jest dla mnie „katolik”, niemający poczucia swojej grzeszności.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek, stały czytelnik