Z ciekawością i uwagą przeczytałem „Strach” Jana Tomasza Grossa. Moje wykształcenie nie pozwala mi ocenić jego warsztatu pisarskiego, ale książkę oceniam wysoko za zgromadzenie i podanie ogromnej ilości faktów, których nikt nie podważa.
Pokazuje mechanizmy politycznych sytuacji i ich uwarunkowania. Wreszcie, przynajmniej w części, pokazuje podłoże powojennego antysemityzmu i zachowań Polaków w stosunku do Żydów w czasie okupacji. Wydawałoby się, że książka o takiej treści powinna wzbudzić refleksję nad naszym antysemityzmem, który istnieje, lecz jest uśpiony, bo brak przyczyn do ponownego jego wypączkowania. Społeczeństwo nasze było i jest w zdecydowanej większości katolickie. Antysemityzm jest niezgodny z nasza wiarą. Nasuwa się pytanie: Jaki jest nasz katolicyzm, jeśli byliśmy zdolni do takich czynów i dziś nie potrafimy spojrzeć prawdzie w oczy. Usiłujemy w różny sposób usprawiedliwić się, wybielić.
Przykładem zaciemniania i zrzucania odpowiedzialności na męty, komunę i zniewolenie Polski po II wojnie światowej, na warsztat badawczy J. T. Grossa jest artykuł p. Andrzeja Grajewskiego pt. „Rana” w GN z 13 stycznia br. Niestety, to nie męty dokonywały opisywanych w „Strachu” czynów, lecz żołnierze, milicjanci, prości obywatele przy aprobacie komunistycznych służb i za społecznym przyzwoleniem miejscowej inteligencji.
Rzeczywiście nie było u nas kolaboracji bezpośredniej, ale kolaboracja pośrednia owszem. Było nią zaangażowanie w wykonywanie swoich obowiązków przez policję granatową, wyłapywanie Żydów po lasach i doprowadzanie ich do posterunków policji niemieckiej (proces 101 Pomocniczego Batalionu Policji przeprowadzony w Hamburgu), a także powszechne uwłaszczanie się na mieniu pożydowskim i obojętność na los żydowskich bliźnich.
Rzeczywiście, ponad 6 tys. drzewek w Yad Cashem upamiętniających bohaterstwo i odwagę ponad 6 tys. Polaków, którzy ratowali Żydów, daje poczucie dumy. Ale tylko dla nich. Nie daje dumy dla nas jako społeczeństwa, bo miało w nim miejsce również wiele tysięcy czynów podłych - przed II wojną światową, w czasie jej trwania i po jej zakończeniu. Uważam, że wyszukiwanie usprawiedliwień dla naszych czynów zasługujących na potępienie to zła droga do uporania się z naszym antysemityzmem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jan Świerczewski