Ze zdumieniem przyjęliśmy tekst „Państwo szkodzi rodzinie”. W jaki sposób tekst odnosi się do realnej sytuacji rodziny w Polsce?
Jakie widzi problemy i proponuje rozwiązania? Zlikwidowanie powszechnego systemu emerytalnego? 5 proc. ludzi zadba o prywatne emerytury, 5 proc. przeżyje w dobrych rodzinach wielopokoleniowych, a reszta? No cóż, skoro nie zadbali, niech żebrzą i szukają przytułków. No i żadnego bezpieczeństwa socjalnego – w końcu każdy odpowiada za siebie.
Nie podoba się becikowe, bo państwo zabiera, a potem daje. Trzeba jednak dopowiedzieć, że zabiera każdemu 10 zł po to, aby dać tym, którzy urodzili dziecko, 1000 zł. I tu jest właśnie sedno problemu. Funkcjonowanie współczesnych systemów ekonomicznych spowodowało (w połączeniu z mechanizmami, o których pisze Autor), że posiadanie dzieci stało się ekonomicznie nieopłacalne.
Liczba osób, które są gotowe drastycznie pogorszyć swoje warunki materialne przez wychowywanie, zwłaszcza licznego, potomstwa, maleje. Tu właśnie jest rola polityki rodzinnej państwa w niwelowaniu dysproporcji materialnych między osobami wychowującymi dzieci a tymi, które tego trudu nie ponoszą. W prowadzeniu polityki rodzinnej Polska jest negatywnym przykładem w skali światowej. Najbardziej liberalne systemy (choćby amerykański) posiadają rozbudowane ulgi i zwolnienia podatkowe na dzieci.
Ostatnie raporty europejskie wskazują na dramatyczne ubóstwo polskich dzieci. Obniżenie skali podatkowej nawet o 5 proc. nic tu nie zmieni. Państwo może natomiast doprowadzić do obniżenia kosztów wychowania i edukacji dzieci przez wspieranie taniego czy bezpłatnego dostępu do zajęć kulturalnych, sportowych, muzeów, teatrów, komunikacji. Zachęcać czy obligować partnerów komercyjnych do stosowania ulg rodzinnych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Teresa i Piotr Kapela, Zielonka k. Warszawy