W nawiązaniu do artykułu o muzyce sakralnej z GN nr 43 wydaje mi się, że główną wartość tejże muzyki stanowi to, aby służyła ona ewangelizacji. Śpiew ma pomagać wchodzić wiernym w liturgię, otwierać serca słuchających na tajemnicę paschalną, którą podczas Mszy świętej wspólnie celebrujemy.
Śpiew powinien stać się świadomą modlitwą, w której wyrażeniu pomaga muzyka. Sama melodia jest oczywiście bardzo istotna i należy zadbać o jak najpiękniejsze jej wykonanie. Jednak zapominamy o bardzo istotnej kwestii – o słowie. W większości naszych kościołów królują pieśni stare, często pisane mało zrozumiałą polszczyzną.
Czasem są to teksty mijające się z dogmatami i nieodnoszące się do naszego życia. A myślę, że tego właśnie ludziom potrzeba. Potrzeba, aby śpiew stał się ich osobistą modlitwą, rozmową z Bogiem. Śpiew jest niewykorzystywanym narzędziem Ewangelizacji. Jak więc to zmienić? Wielkim skarbcem tekstów pieśni jest Pismo Święte. W ogóle z niego nie korzystamy, a przecież ta Księga to historia zbawienia całej ludzkości. Dzięki muzyce ta historia może stać się bliższa, może stać się historią każdego słuchającego.
Na pewno trzeba robić wszystko, aby wierni w sposób świadomy i z chęcią uczestniczyli aktywnie we wspólnym śpiewie. Śpiew pomaga stworzyć wspólnotę wiernych uczestniczących w Eucharystii, co jest szczególnie ważne w większych zgromadzeniach, gdzie ludzie nie znają się z imienia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Elwira Zwolińska