Pragnę dopowiedzieć co nieco do tekstu „Nie jesteśmy panami życia” (rozmowa z ks. Janem Sikorskim, GN nr 39/2007).
Karanie śmiercią w krajach cywilizacji łacińskiej nie jest częste. W zasadzie kara ta jest zarezerwowana dla osób, które dokonały morderstwa z premedytacją, tzn. w sposób zaplanowany. Mamy więc do czynienia z kalkulacją, argumentacją za i przeciw popełnieniu morderstwa w związku z uzyskaniem jakichś korzyści.
Tu właśnie jest miejsce kary śmierci przewidzianej jako pomoc w obronie koniecznej. Jeśli osoba napadnięta się broni, to skutkiem obrony koniecznej może być utrata życia przez napastnika. Jeśli kara za zabicie osoby napadniętej będzie mniejsza niż skutek obrony koniecznej, to napastnik może bezwzględnie dążyć do zabójstwa, np. w celu pozbycia się niewygodnego świadka.
Jak widać z powyższego przykładu, kara śmierci nie dotyczy tylko bezbronnego więźnia, ale także decyzji uzbrojonego napastnika w sprawie życia jego ofiary. Z tego też powodu stosunek Kościoła do kary śmierci nie jest tak jednoznaczny, jak chcieliby tego jej zdecydowani zwolennicy lub przeciwnicy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Janusz Sikociński, Katowice