Z dużym zainteresowaniem, ale jeszcze większym zdziwieniem przeczytałem o zachodnioeuropejskich praktykach spowiedzi świętej (GN nr 34/2007 „Gdy ksiądz nie czeka”).
Konfesjonał bez księdza, telefoniczne umawianie się na spowiedź czy też przeprowadzanie jej w specjalnych pomieszczeniach – brzmi to nieprawdopodobnie dla mnie, Polaka. O ile jestem w stanie zrozumieć „unowocześnianie” obrzędów liturgicznych (jak na przykład przyjmowanie Komunii św. na stojąco bądź na rękę), o tyle upowszechnienie się świadomości, iż spowiedź powszechna skutecznie gładzi nasze wszystkie grzechy, jest prawdziwym błędem.
Tak jak wskazywał autor artykułu, nie bez wpływu na taki stan rzeczy było i jest lenistwo księży w państwach zachodnich. Ja jednak uważam, że nie mniejsza wina leży po stronie wiernych. Gdyby wierni na Zachodzie „dobijali się” do konfesjonałów, to tamtejsi duchowni, rad nie rad, musieliby spowiadać przez kratkę. Daj Boże, aby pisząc za kilka lat o spowiedzi św. na Zachodzie, można było dać do artykułu podtytuł „Gdy ksiądz czeka”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogdan Drobina