Dziękuję za artykuł „Stan po odejściu”. To prawda, odejście księdza z kapłaństwa i Kościoła katolickiego jest bardzo szkodliwe.
W 1992 r. byłam świadkiem odejścia dwóch księży, wielkich autorytetów wspólnot oazy i Odnowy w Duchu Świętym: ks. Pawła i ks. Joachima. To osoby, które uczyły nas prawd wiary, mówiły o Jezusie w Najświętszym Sakramencie. Była niedziela, wtedy wszyscy gromadziliśmy się na świętowaniu dnia Pańskiego. Ks. Paweł przyszedł, by powiedzieć, że razem z ks. Joachimem odchodzą od Kościoła katolickiego i wyszedł z sali. Nastąpiła cisza. Od innego księdza usłyszeliśmy: „Kto chce iść za nimi, niech idzie…”. Wtedy w moim dwudziestoparoletnim sercu powstał zamęt. Już chciałam odejść. Zatrzymał mnie obraz, który zobaczyłam: ojcowizna mojej mamy – biały śląski parterowy domek, wybudowany przez mojego pradziadka, gdzie w maju wszyscy sąsiedzi gromadzili się na nabożeństwie majowym. W ogrodzie w altanie stała figurka Maryi wyrzeźbiona przez pradziadka Pawła Granicznego, wokoło niej stały bukiety niebieskich niezapominajek i białych konwalii na świeżo wykrochmalonych serwetkach. To powstrzymało mnie od odejścia – korzenie.
Przez rok było mi strasznie ciężko, walczyłam ze sobą, widziałam inne osoby ze wspólnoty, też im lekko nie było. Po roku Duch Święty mnie natchnął i poszłam do spowiedzi. Po tych latach do dziś Bóg mnie uzdrawia. Czas leczy rany. Twardo trzymam się tego, czego uczy Papież i hierarchia kościelna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iwona Matejczyk