Kilka miesięcy temu z wielką nadzieją czytałam o nowej formie terapii dzieci autystycznych, podobno bardzo skutecznej. Jest to tak zwana dieta bezglutenowa i bezkazeinowa.
Nagle przyszła myśl: a co z Komunią św.? DzieńI Komunii Świętej mojego syna był dla mnie jednym z najradośniejszych dni. Staram się, aby moje dziecko trwało w łasce uświęcającej. Wiem, że to dla niego bardzo ważne. Jeszcze do niedawna łatwo byłoby mi powiedzieć sobie, że względy medyczne, że Pan Bóg zrozumie, wybaczy, że nie chciałby z pewnością takiego poświęcenia. Kiedyś życie rozumiałam jedynie jako to biologiczne...
Pozostałam z tymi myślami, oddałam je Bogu – dla mnie były zbyt trudne. Jestem przekonana, że tekst pani Barbary Gruszki-Zych pt. „Trudna Komunia”, był odpowiedzią, nie pierwszą zresztą w moim życiu. Pierwszą była ta: Adaś (mój w tej chwili dwunastoletni syn) w wieku około 3 lat potrafił wrzeszczeć od rana aż do zaśnięcia, a było to zazwyczaj około północy. Wcześniej też nie było lepiej, zanim ukończył pół roku, ja już leczyłam się na nadciśnienie, wrzody trawienne i bezsenność (spowodowana była problemami z uregulowaniem nadciśnienia).
Były problemy z diagnozą, byłam odsyłana od lekarza do lekarza, niektórzy mówili wprost, że dopiero, gdy pójdzie do szkoły, będą problemy... No i były, diagnoza została postawiona dopiero, kiedy Adaś poszedł do zerówki. Ja nie byłam specjalnie wierzącą osobą, ale wierzyłam, że Bóg jest i to On postawił mnie w tej sytuacji. Kiedyś wygarnęłam Mu mniej więcej tak: „Mnie możesz niszczyć, pewnie masz ku temu powody, ale dziecka nie pozwolę skrzywdzić, będę o niego walczyć, nawet z Tobą”. Myślę, że pojawienie się w moim życiu pewnego upartego człowieka nie było przypadkiem, zdarzyło się to dziwnie szybko po mojej trochę niecodziennej modlitwie.
Teraz wiem, że miłość nie mogłaby nie odpowiedzieć na miłość. Ten człowiek był faktycznie niesamowicie cierpliwy, to sprawa między nim a Bogiem, ale po około dziewięciu miesiącach starań nawrócił mnie. Proszę sobie wyobrazić polecenie osobie w mojej sytuacji podziękowania Bogu za dziecko takie jakie jest – niepełnosprawne. Podziękowałam, owszem, i to zupełnie szczerze po długiej duchowej walce, rozumiejąc już, że Jego miłość jest większa, niż może ją ogarnąć umysł człowieka, a ja powinnam jej zaufać, także wtedy, gdy jej nie rozumiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Anna Głowienka