Z wczorajszej prasy dowiedziałem się o Pana sytuacji. Pracuję w duszpasterstwie rodzin, a kiedyś byłem przez kilka lat kapelanem hospicjum. Dlatego informację o Panu odbieram w sposób szczególny.
Najpierw chcę Panu pogratulować Pańskiej troski o rodziców. W tej niezwykłej sytuacji człowieka ciężko chorego myśli Pan bodaj na pierwszym miejscu o nich i o tym, co będzie, gdy jedno z nich umrze. Pragnę też wyrazić głębokie uznanie Pańskim Rodzicom za wychowanie Pana w takim poczuciu szacunku do nich i, jak widać, do innych ludzi.
Prosi Pan o zaprzestanie uciążliwej terapii. Ale z pisma Pana widać, że pukał Pan do tylu instytucji z prośbą nie o śmierć, ale o zwykłą ludzką pomoc. Ma Pan rację, ból fizyczny da się wyciszyć, ale pozostaje ból psychiczny i ból duchowy. Wygląda na to, że adresaci Pańskich próśb, mimo że zdrowi, nie podjęli wysiłków, by zabezpieczyć Panu bodaj minimum stałej opieki i w ten sposób odciążyć rodziców, a przez to ulżyć Panu w trudnym bólu emocjonalnym. Wstydzę się za tych adresatów.
Mam nadzieję, że po tych informacjach zareagują zarówno instytucje, jak i pojedynczy ludzie, by pośpieszyć Panu z elementarną solidarną pomocą. Z praktyki wiem, że ludzie w Pana sytuacji, gdy mówią o śmierci, to znaczy, że czekają na ciepło, na pamięć, na życzliwość. Od myśli o śmierci może ich odwieść tylko miłość. Tej miłości od ludzi życzę Panu, by mógł Pan spokojnie marzyć o tych swoich dwóch kółkach, i nie tylko o nich; a może i niejedno napisać, przekazując innym swoje tak szczególne doświadczenie. W opublikowanym Pańskim piśmie widać bowiem duże możliwości głębokiego formułowania myśli.
Niech Pan pozwoli na koniec, że skieruję parę słów do Czytelników wczorajszej prasy. Zwróćmy, Drodzy Państwo, uwagę na zastosowany schemat, wypróbowany już w wielu krajach: najpierw telewizja pokazuje obraz człowieka chorego, zniechęconego, proszącego o zgodę na zaprzestanie uciążliwej terapii. Na drugi dzień, jak na komendę, prawie wszystkie znaczące dzienniki rozpisują się nie o tym, by zgodnie ze sztuką hospicyjną – w której nb. Polska wiedzie prym w Europie i w świecie – przyjść choremu z odpowiednią i skuteczną pomocą, ale o prawie do śmieci. Zauważmy dalej, że podjęto tę akcję w Środę Popielcową, na początku Wielkiego Postu, a więc okresu, w którym sam Chrystus uczy nas sensu cierpienia. Rzuca się więc wierzącej Polsce w twarz hasło żądania prawa do śmierci, a nie dojrzewania na wzór Mistrza z Nazaretu.
W imieniu Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin wyrażam najwyższe oburzenie wobec tego cynicznego zagrania redaktorów pism, przecież w Polsce wydawanych i skierowanych do polskich czytelników!
A Pana, Panie Januszu, i Was, umęczeni Rodzice, przepraszam, że wykorzystano Was i wasz ból, by podjąć próbę nieludzkiej dyskusji o eutanazji w Polsce. Z całego serca życzę Wam sił w Was samych, życzę skutecznej pomocy od innych.
My – mamy prawo i obowiązek miłości, śmierć – zostawmy Panu Bogu.
Z wyrazami szacunku
o. Andrzej Rębacz CSsR
dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin
Warszawa, 23.02.2007
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
List otwarty do Pana Janusza Świtaja