Dziękuję pani Elżbiecie Małyszko za list „Dzieci nie śpiewają” (GN 43, z 22.10.2006), który jest świadectwem zatroskania o muzykę liturgiczną w naszych świątyniach.
Muzyka jest integralną częścią liturgii, stąd aktywny śpiew zgromadzenia jest bardzo ważny. Warto jednak zauważyć, że rzutniki, o których pisze autorka listu, stanowiły jedynie czasowy eksperyment, który w wielu świątyniach umożliwił szybkie wprowadzanie nowego repertuaru. W ostatnich dekadach XX wieku w Polsce istniały poważne ograniczenia w rozpowszechnianiu nowych kompozycji.
Dzisiaj warunki się zmieniły. Śpiewniki, które kodyfikują muzyczną tradycję lokalnego Kościoła, są sprawdzoną i uświęconą wielowiekową praktyką formą uczestnictwa wiernych w liturgii. Oczywiście samo używanie śpiewników domaga się konkretnych rozwiązań dostosowanych do warunków danej wspólnoty. Można np. co niedzielę dołączyć do śpiewnika karteczkę ze schematem śpiewów, co umożliwiłoby wcześniejsze odszukanie tekstów.
Taki schemat można umieścić też w gazetce parafialnej. Nie bójmy się śpiewników, których tradycja jest znacznie dłuższa niż nowe eksperymenty. Ważne, aby śpiewu uczyć tak jak dawniej, w domu, na katechezie i w kościele. Prawie na każdej Mszy obecni są nauczyciel muzyki bądź wykształcony muzyk, którzy mogliby razem z organistą kilka minut przed Eucharystią przećwiczyć jeden ze śpiewów. Systematyczność i cierpliwość wydadzą owoce. Wierzę, że wówczas i dzieci zaczną śpiewać, a śpiewniki w tym pomogą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Wiesław Hudek, Katowice