W liście tym najchętniej wyraziłbym swoje rozczarowanie wszystkimi, którzy, mając wiele możliwości do walki ze złem (media, duchowni, parlamentarzyści), w tak małym stopniu je wykorzystują.
Chciałbym skupić się na wszelkich zboczeniach seksualnych, którym powinniśmy się przeciwstawiać. Milcząca postawa jest przyzwoleniem na zło i sprzeniewierzaniem się Bogu. Wyczuwam, że większość duchowieństwa, milcząc, nie chce narażać się katolikom „od siedmiu boleści”. Błagam – krzyczcie! Przesadna delikatność jest w tym przypadku mdłym i może nawet tchórzliwym zachowaniem. Czy Chrystus, żyjąc wśród nas, nie wahał się używać bardzo ostrych słów? („plemię żmijowe” itd.). Zdecydowane napiętnowanie zła może wyjść tylko na dobre. Myślę, że w obecnej sytuacji nawet wielu uczciwym katolikom zaciera się powoli granica między dobrem a złem.
Bezwstyd jest demonstrowany i domaga się uznania np. na różnych paradach równości. Jak można żądać, abyśmy zaakceptowali to, co jest obrzydliwością u samego Boga!? Przecież Pismo Święte tak wyraźnie i w tak wielu miejscach przestrzega nas, np.: ,,Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość”(Kpł 18,22 i 20,13).
Nie powinniśmy przejmować się oburzeniem tych, którzy wiernych zdrowym zasadom moralnym posądzają o nietolerancję. Tolerancja to teraz wygodny płaszczyk dla ochrony wszelkiego draństwa. Tolerancja to uznanie inności, ale nigdy zła. Jeśli mamy tolerować zboczenia, to w konsekwencji należałoby tolerować także złodziejstwo, zabijanie itd. Szkoda że tak wielu autorytetom to pojęcie jakoś się rozmywa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jan Lebioda z Polanowa