Z gorzkim odczuciem odebrałem artykuł o. Salija „Bezdzietność i małodzietność” (GN nr 22), w którym autor nazywa rzeczy po imieniu. Wszak coraz bardziej odczuwamy, że nasze państwo jest niechętne rodzinom decydującym się na liczne potomstwo.
Przykład ze szkolnego podwórka. Rodzice corocznie zmuszani są do zakupu rosnącej liczby podręczników (obecnie do I klasy jest ich już 15!) za niebagatelną cenę. Pusty śmiech nas ogarnia, gdy czytamy w nich o potrzebie oszczędzania zasobów środowiska, podczas gdy same podręczniki są pisane tak, aby nie można było ich po raz wtóry wykorzystać (wszędzie puste pola do wypełniania).
Moi znajomi w Anglii i Niemczech dziwią się polskiej rozrzutności, gdyż tam uszanowane książki odstępowane są następnym rocznikom (w tym celu stosuje się roczną ocenę stanu podręcznika). Jednak komuś na tym zależy, by giganty wydawnicze miały zapewniony zbyt, kosztem rodziców, oczywiście.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szary, Bieszczady