Jestem lekarzem anestezjologiem od 20 lat, a od 9 lat także lekarzem hospicjum.
Ostatnie „rekolekcje papieskie” były dla mnie doskonałą ilustracją jego nauk, zawartych w „Evangelium vitae”, Karcie Pracowników Służby Zdrowia i innych dokumentach odnoszących się do spraw poszanowania życia na każdym jego etapie, eutanazji oraz „zwykłej” i „uporczywej” terapii. Z tym większym bólem przeczytałam w artykule „Zagłodzona zgodnie z prawem” (GN nr 14) wypowiedź krajowego duszpasterza hospicjów w Polsce ks. Piotra Krakowiaka, w której wyraża opinię, że przypadek Terri Schiavo spełnia warunki uporczywej terapii. Przecież odżywianie (nawet w sposób sztuczny) nie jest uporczywą terapią, ale należną każdemu formą opieki, tak jak zapewnienie czystości, wygody i ciepła. Rezygnacja z uporczywej terapii dotyczy zaprzestania leczenia nieadekwatnego do sytuacji, leczenia, które zaburza naturalny proces umierania.
Terri nie umierała, Terri żyła! Zapoczątkowano jej umieranie, odmawiając jej jedzenia i picia, czyli skazując na śmierć głodową! Jestem wstrząśnięta tym, że w świetle prawa skazano Terri na śmierć głodową na wniosek jednej osoby – jej męża. Nie liczono się z uczuciami jej rodziców, nie pozwolono na kontynuowanie opieki tym, którzy mogli i chcieli to czynić. Ale martwi mnie także to, że nieprawdziwe twierdzenie Duszpasterza hospicjów podważa zaufanie do działalności hospicjów, skoro ich Duszpasterz tak łatwo rezygnuje z terapii należnej każdemu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Kopczyńska, Bytom