Artykuł P. Kucharczaka, opublikowany w 2. numerze „Gościa”, wzbudził emocje i wywołał gorącą dyskusję. W listach do redakcji swoimi doświadczeniami i obserwacjami dotyczącymi praw i obowiązków uczniów i nauczycieli dzielą się pedagodzy, rodzice i uczniowie. Publikujemy kilka pierwszych głosów.
Nie chciałbym wnikać zbyt głęboko w przesłanie artykułu oraz w tezy, jakie sobie autor postawił. Są one wyrażone jasno i bardzo wyraźnie, konsekwentnie powtarzane. Być może autor chciał „uderzyć w stół, żeby odezwały się nożyce”.
Wydaje się, że uderzył w nożyce. Postaram się pewne sprawy wyjaśnić. Jestem przekonany, że to pomoże autentycznie ratować, bez krzywdzenia kogokolwiek, przerzucania się odpowiedzialnością za taką, a nie inną sytuację w szkole. Pomoże to również obalić wiele mitów, jak chociażby ten o rzecznikach praw ucznia i o tym, że uczniowie mogą wszystko, a nauczycielom nic nie wolno... Skupię się jedynie na istotnych, według mnie, uchybieniach informacyjnych.
Nie jest np. prawdą, że „agresywni uczniowie zyskali w dzisiejszych czasach pełną bezkarność” oraz to, że „agresywny uczeń może w polskiej szkole bić kolegów i koleżanki, kraść, wymuszać, sprzedawać narkotyki, a państwo odbiera nauczycielowi prawo do tego, żeby takiego ucznia powstrzymać”. Tak może się wydawać, jednak w szkole przepisy np. ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich, kodeksu karnego, wykroczeń i innych obowiązują i obowiązywały. Wystarczy je znać i stosować.
Od redakcji: Ponieważ list p. Macieja Osucha jest bardzo długi i porusza wiele wątków, nie jesteśmy w stanie opublikować go w całości. Jest on dostępny w Internecie, na stronie www.maciekosuch.prv.pl
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Osuch