Bezinteresowność wpisano na tę samą listę towarów co piwo bezalkoholowe. Kiedy ktoś wypowiada to słowo, zazwyczaj porozumiewawczo puszcza oczko. No bo kto uwierzy w bezinteresowność, bez „drugiego dna”?
Rodzina P. to dobrzy, otwarci i kochający się ludzie. Włączyli się w przygotowanie spotkania młodych w Lizbonie. Na kilka dni mieli ugościć trzy osoby. Gdy się jednak okazało, że jest nas czwórka, nie pozwolili nas rozdzielić.
Trudno mi wymienić wszystkie duże i małe gesty dobroci i życzliwości. Najpiękniejsze było dla mnie zdanie najstarszej córki P.: „Kiedy przyjeżdżają do nas przyjaciele, to chcemy się z nimi cieszyć najpiękniejszymi i najlepszymi rzeczami, jakie mamy”.
Miałam okazję poznać portugalską gościnność i jestem pod wrażeniem. To spotkanie wspólnoty Taizé przypomniało mi, że są jeszcze ludzie szczerze i radośnie bezinteresowni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Elżbieta Rafałowska