Wtorkowy rosyjski ostrzał rakietowy w graniczącym z Polską obwodzie lwowskim na zachodzie Ukrainy spowodował bardzo poważne straty; przywrócenie obiektów energetycznych do stanu sprzed ataku może potrwać nawet 8-12 miesięcy - poinformował w środę szef władz obwodowych Maksym Kozycki.
Konsekwencje ostatniego ostrzału są gorsze niż wcześniejszego ataku, do którego doszło w październiku. Dwa spośród trzech trafionych we wtorek obiektów zostały zaatakowane po raz drugi w ciągu minionych tygodni. Wszystkie trzy instalacje uszkodzono w bardzo poważnym stopniu. Obecnie tylko 30 proc. mieszkańców obwodu lwowskiego może jednocześnie korzystać z sieci elektroenergetycznej - relacjonował Kozycki na Telegramie (https://tinyurl.com/2rn5cr5f).
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę
Gubernator wezwał mieszkańców do oszczędzania prądu, podkreślając, że zasilanie przywrócono na zasadach awaryjnych.
We wtorek późnym wieczorem Kozycki powiadomił, że na skutek ataku wroga uszkodzone zostały trzy obiekty infrastruktury krytycznej. Jak powiadomił, na Lwowszczyznę przyleciało ponad 10 rakiet agresora, lecz większość z nich strąciły ukraińskie siły obrony przeciwlotniczej. W konsekwencji uderzeń w instalacje energetyczne około 700 tys. osób zostało pozbawionych dostaw prądu.
15 listopada rosyjskie wojska przeprowadziły zmasowany atak rakietowy, wymierzony głównie w obiekty infrastruktury energetycznej na całej Ukrainie. Był to największy nalot rakietowy od 24 lutego - poinformował rzecznik ukraińskich sił powietrznych Jurij Ihnat. Dodał, że obrona powietrzna zneutralizowała 73 z ponad 90 rakiet wystrzelonych przez Rosjan oraz 10 wyprodukowanych w Iranie dronów.