Adwent 2008 - I Niedziela Adwentu. O wierze Zosi Samosi i baaardzo pobożnych ludziach niewierzących w Boga z o. Stanisławem Jaroszem rozmawia Marcin Jakimowicz
Marcin Jakimowicz: Na kazaniach słyszę nieustannie: „Masz być dobry”. To ma być Dobra Nowina?
O. Stanisław Jarosz: – Jako młody chłopak słuchałem podobnych słów i byłem nimi zniszczony.
Zniszczony?
– Tak. Bo ja nie potrafię być dobry. Może gorszę parafian, gdy mówię im, że jestem wielkim grzesznikiem, ale myślę, że to pierwszy krok, by cokolwiek przyjąć od Jezusa. Przerabiałem już lekcję, gdy przekonywałem wszystkich dokoła, że jestem całkiem dobrym księdzem: nie zabijam, żyję uczciwie, nie kradnę i jeszcze chodzę regularnie do kościoła.
I kiedy Ojciec przestał?
– Musiało kilka rzeczy „polecieć”. Pan Bóg osaczył mnie w swej miłości, dopuszczając, bym zobaczył swą bezradność, bałwochwalstwo, mnóstwo nieuporządkowanej zmysłowości. Towarzyszyła temu seria bardzo bolesnych wypadków: śmierć mojego brata, który został zabity, mój drugi brat zabił się na ciągniku, ja sam miałem wypadek samochodowy, w czasie którego zginął mój współbrat. Zobaczyłem, dokąd idę. Zobaczyłem, że nie ufam Panu Bogu, ale totalnie Go lekceważę. Musiałem ściągnąć swą aureolkę, która była tylko dymem… Zrozumiałem to, co mówił św. Paweł: Wszyscy zostali poddani grzechowi. Nie ma nikogo, kto by czynił dobro.
Paweł przed nawróceniem był niezwykle pobożny, nienaganny w przestrzeganiu Prawa.
– Można być osobą bardzo religijną i nie wierzyć w Boga.
Mocne słowa. Nad Wisłą funkcjonuje mit, że do kościoła chodzą „dobrzy ludzie”.
– Wszyscy są w jakiś sposób religijni. Mamy wrodzoną religijność naturalną. Człowiek szuka rozwiązania swego strachu, szuka jakiegoś palca na niebie, kogoś, kto panuje nad sytuacją. W to wchodzą nawet ci, którzy uważają się za ateistów, ale wierzą, że problem rozwiąże medycyna czy postęp nauki. Kiedyś takiemu ateiście powiedziałem: Panie, pan jest bardziej wierzący ode mnie! Zatkało go. Religijność naturalna prowadzi do błędnego schematu: to ja muszę znaleźć Pana Boga, przypodobać się Mu, ofiarować jakieś dary, a jeśli On będzie z nich zadowolony, będzie mi błogosławił. Jeśli coś zawalę, to się na mnie obrazi i odwróci plecami.
Sam łapię się co chwila na takim myśleniu. Pamiętam reakcje ludzi, gdy Ojca współbrat, Augustyn Polanowski, powiedział, że najwięcej złych duchów Jezus wyganiał… w świątyniach. Nasze kościoły są pełne.
– Pełne czego? Myślenia: Boże przyszedłem, byś potwierdził mój plan. Ja będę grzeczny, ale za to Ty mi wszystko ułatwisz. OK?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz