W okupowanym przez siły rosyjskie Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy każdego tygodnia umiera ok. 150 osób, czyli cztery, pięć razy więcej niż przed wojną - informują w poniedziałek lojalne wobec Kijowa mariupolskie władze miejskie.
"W Mariupolu każdego tygodnia umiera ok. 150 ludzi. Więc prawie 25 osób dziennie. Dzieci się praktycznie nie rodzą. Pod okupacją miasto umiera" - napisała mariupolska rada miejska w Telegramie (https://t.me/mariupolrada/11678).
Według niej każdego tygodnia w mieście rodzi się 5-6 dzieci. Przed rosyjską napaścią w Mariupolu przez tydzień przychodziło na świat ok. 50 niemowląt.
"Poziom śmiertelności wzrósł cztero- pięciokrotnie w porównaniu z czasem przed wojną" - dodano.
W sobotę doradca lojalnego wobec Kijowa mera Mariupola Petro Andriuszczenko alarmował, że wzrost liczby zgonów spowodowany jest tym, że mieszkańcy muszą żyć w nieogrzewanych budynkach, a także paraliżem systemu opieki zdrowotnej. "Leczyć nie ma kim i czym" - podkreślił.
Przed rosyjską pełnowymiarową napaścią na Ukrainę w Mariupolu żyło ok. 430 tys. ludzi. Według ONZ miasto opuściło ok. 350 tys. mieszkańców. Nie jest możliwe dokładne oszacowanie liczby ofiar agresji w mieście. Ukraińskie władze twierdzą, że w Mariupolu mogły zginąć dziesiątki tysięcy cywilów.
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę