W naszym języku funkcjonują takie zbitki słowne jak „ łatwy” czy „ciężki” chleb, albo „wyjechać za chlebem” do pracy za granicę.
Widać, jaki ten chleb jest ważny. O chleb się walczy i prosi, na niego się pracuje całe życie. Chleb to była podstawa życia w obozie, a każdy więzień, który potrafił odłożyć na drugi dzień choć kawałek, wydawał się bogaczem. Raz dziennie wieczorem dostawaliśmy jedną trzecią bochenka chleba.
A rano ziółka, albo kawa, i znów cały dzień trzeba było nam czekać na ten chleb. To było nieustanne marzenie, wszystkie myśli krążyły wokół chleba. Kiedy człowiek jest wygłodzony, to wyrabia się w nim tak wyczulony zmysł węchu jak u zwierzęcia.
Ze mną też tak było. Kiedy byłem szalenie głodny, to potrafiłem wyczuć, kiedy kolega miał choć kawałek chleba. Do dziś pozostał we mnie szacunek dla chleba. Zawsze w kieszeni noszę jego kawałek, nawet suchy. Żebym nigdy nie poczuł się głodny.
Notowała: bgz
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Katecheza V - "Modlitwa jak chleb"