Chersoń świętuje od trzech dni; chociaż w mieście nie ma łączności i prądu, na głównym placu miasta wciąż trwała dyskoteka - podał w niedzielę portal Hromadske. Na ulicach wciąż widać wiele flag narodowych i witanych łzami i uściskami żołnierzy ukraińskich.
"Chwała Ukrainie! ZSU (Ukraińskie Siły Zbrojne) to po prostu zuchy!" - mówi w pierwszym kadrze reportażu młoda dziewczyna. Widać, że trzyma flagę ukraińską, ale mówi po rosyjsku - tak jak wielu ludzi na obszarze południowej Ukrainy.
Żołnierze ukraińscy witają się z ludźmi na placu Wolności, przed gmachem kina Ukraina. Do wojskowych podchodzą kobiety - po kolei obejmują i przytulają każdego. Jedna z nich potem składa ręce przed żołnierzem, jak do modlitwy i mówi po rosyjsku: "Cali i zdrowi! Dziękujemy".
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę
Na kolejnym kadrze przez plac przejeżdża auto, na dachu siedzi młoda blondynka. Machając flagą ukraińską na wszystkie strony, krzyczy na cały głos: "spasibo!" (ros. dziękuję!). Słychać głośne trąbienie aut. Wzdłuż ulicy stoją ludzie owinięci flagami ukraińskimi.
"Trzeci dzień, trzeci wieczór Chersoń świętuje tutaj, na głównym placu" - relacjonuje reporterka telewizji Hromadske. Jak wyjaśnia, mieszkańcy miasta, które oficjalnie wyzwolone zostało w piątek, zaczęli świętować już dzień wcześniej. Chersoń był pod okupacją rosyjską przez 255 dni.
"Doczekaliśmy się was!" - mówi po ukraińsku do kamery kobieta w średnim wieku, która za plecami rozciągnęła, na całą szerokość ramion, flagę ukraińską. Opowiada, że było ciężko, ale "wiedzieliśmy, że nie zostawicie nas, że przyjdziecie do nas". Przez dłuższą chwilę płacze. Wspomina, jak trudne były bombardowania i czekanie na ostrzały, strach, gdy w mieście pojawili się kadyrowcy (formacje podległe szefowi republiki Czeczenii Razmanowi Kadyrowowi) i o tym, że ludziom grożono i bito ich za to, że mówili po ukraińsku.
Do grupy żołnierzy podchodzą ludzie, wydaje się, że każdy chce ich dotknąć, uściskać i podziękować. Słychać skandowanie: "Z-S-U!", śmiech i płacz. "To radość ze łzami w oczach, tego nie można wyrazić. Tak na was czekaliśmy!" - mówi jedna z kobiet.
"Dużo ludzi wyjechało z Chersonia, ale gdyby była łączność, to wróciliby już dziś, z Ukrainy, z Europy" - opowiada dziennikarzom jedna z mieszkanek. Relacjonuje, że nie ma też wody i światła, jest woda techniczna i światło świec.
Dwie nastolatki z dumą prezentują napisy flamastrem na kurtkach "Chwała Z-S-U" i, jak się wydaje, autografy złożone przez żołnierzy. "Żyłyśmy pod cudzą flagą. A chcemy pod swoją!" - mówi kategorycznie jedna z nich. Mali chłopcy opowiadają rozpromienieni o żołnierzach ukraińskich, a gdy reporterka pyta ich, czy żołnierze ukraińscy są "twardzielami" i kto jest największym "twardzielem" odpowiadają: "Zełenski! bo jest sprawiedliwy i uczciwy! I nie stary!".
Gdy zapada zmrok, reporterzy idą kilka ulic dalej, gdzie panuje zupełna ciemność. Poza głównym placem Chersoń, gdy nie ma światła, jest miastem-widmem, jest ciemno i dość pusto - mówi dziennikarka. Na głównym placu rozpoczyna się tymczasem niewielka dyskoteka pod gołym niebem; muzyka płynie z dwóch głośników. Ludzie owinięci flagami ukraińskimi skaczą i tańczą.
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę