Caravaggio był mistrzem i diabłem, świętym i bezbożnikiem, uchodził za murarza i syna szlacheckiego rodu, zakonnika i zabójcę.
Legenda i tajemnica owiewają życie Michelangelo Merisiego, zwanego Caravaggiem. Legenda, bo krążą o nim skrajne opinie; tajemnica, bo opinie te gubią się w gąszczu przypuszczeń. Rozsupłanie węzła gordyjskiego, w który uwikłany został – przekazywany przez wieki – życiorys malarza, wydaje się zajęciem skrajnie trudnym, jeśli nie niemożliwym. Do niedawna sądzono, że przyszedł na świat w 1573 roku w miejscowości Caravaggio; ostatnie pełne pasji poszukiwania wydobyły na światło dzienne datę o dwa lata wcześniejszą i wskazującą na Mediolan. Uważano, że jego ojciec był rzemieślnikiem, okazuje się jednak, że prawdopodobnie pełnił funkcję majordomusa, ochmistrza domu markiza.
Burzliwy żywot
W czasach gdy powstawał „Odpoczynek podczas ucieczki do Egiptu”, Merisi nie tylko medytował święte stronice Ewangelii. Zajmował się także rzeczami zgoła odmiennymi. Latem 1599 roku zaatakował bronią swego przyjaciela Honoriusza Longhi; w listopadzie następnego roku zranił mieczem i potraktował kijem niejakiego Girolamo Stampę. W tym samym mniej więcej czasie ranił sztyletem byłego sierżanta Zamku Anioła, Flavio Canonico. Święty i diabeł: obaj czuli się w Caravaggio jak w domu. Motyw ucieczki znany był więc artyście dobrze – z własnego doświadczenia. Uciekał często. Na Malcie schronił się po zabójstwie kolegi. Grywał z nim w piłkę, ale podczas gry doszło do kłótni… którą zakończył pogrzeb rywala Caravaggia. Na Malcie wstąpił do zakonu Kawalerów Maltańskich, jednak po odkryciu prawdy o zabójstwie został z niego usunięty. Znów musiał uciekać. Wcześniej jednak wsławił się w walkach z Turkami atakującymi tę niewielką wysepkę.
Opuściwszy Maltę, szczęścia szukał w Neapolu. Schwytany w stolicy pizzy, został osadzony w więzieniu. Pewien sycylijski malarz twierdził, że Caravaggio jest bardziej niespokojny niż morze koło Messyny. Inni poświadczali, że prześladowany myślami o ucieczce sypiał z bronią w ręku. Z neapolitańskiego więzienia drogą morską miał zostać przewieziony do Porto Ercole. Zmarł w roku 1610, podczas podróży na barce spieczonej południowym słońcem i smaganej morską bryzą. Wiadomość o papieskim ułaskawieniu po popełnionym przestępstwie dotarła do Neapolu już po śmierci artysty.
Świat świateł i cieni
Światła i cienie, w które obleczone było życie Caravaggia, znalazły swój odblask również w jego sztuce. Postacie jego obrazów jakby wyłaniają się z mroku. Niczym światłem reflektora osnute twarze przemawiają wyrazem spojrzenia i dynamiką gestów. Ostre nieraz światło silnie zarysowaną granicą próbuje zmagać się z ciemnością, wdzierając się w głęboki mrok tła. Na płótnie, zawieszonym obecnie w galerii Doria Pamphilii w Rzymie, frywolny niemal anioł przygrywa na skrzypcach Świętej Rodzinie. Podstawkę pod zeszyt z nutami stanowią… rozwarte ramiona św. Józefa. Bose stopy to typowy motyw caravaggionizmu. Słodko śpiąca postać małego Jezusa, tulonego przez Maryję, wyłania się zza ciemnych – nie wiadomo dlaczego – skrzydeł anielskich. Scena zupełnie sielankowa. I nic dziwnego, sam artysta zapewne wciąż marzył o odpoczynku podczas swych ciągłych ucieczek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Dzieło biblijne cz. II