- Jak go nie przespać? Potrzebny jest pomysł. Proponujemy rewelacyjną prawdę o każdym z nas: jesteś prorokiem, kapłanem, królem. Trzy w jednym. Pobożne hasła? Niekoniecznie.
Telewizyjny reporter z twarzą pokerzysty oznajmił parę dni temu przed bramą kopalni „Halemba”: „Tu się już na nic nie czeka”. Kiedy to usłyszałem, zawołałem głośno do siebie: nie! To nieprawda! Kto wierzy w Boga, ten nigdy nie przestaje czekać, nigdy nie mówi: nie ma przyszłości. To właśnie jest sens Adwentu: powycierać sobie i innym łzy, ufnie spojrzeć w przyszłość. Tylko nie licz na siebie czy innych słabych ludzi. Licz na Kogoś większego. Bóg daje przyszłość. On jest mocą. On powołuje, czyli pokazuje drogę i co więcej, idzie z nami. Pisze Benedykt XVI: „Z Bogiem można się zawsze czegoś spodziewać. Pan zbierze kiedyś wszystkie nasze łzy i troski, tak że wszystko znajdzie swoje wytłumaczenie i wypełnienie w Jego królestwie”. Przygotowanie na święta Bożego Narodzenia nie oznacza udziału w jakiejś szopce. Adwent nie jest widowiskiem, przestarzałym obrzędem. Adwent zaprasza do odkrycia prawdy o nas i o Bogu, tu i teraz, w konkretnej sytuacji naszego życia.
„Przygotujcie drogę Panu” – takie wezwanie usłyszymy w czytaniach, pieśniach, kazaniach. I co? Czy weźmiemy się do roboty? Jak nie przespać Adwentu? Potrzebny jest jakiś pomysł, natchnienie, inspiracja.
Biskupi polscy jako temat nowego roku kościelnego zaproponowali słowa: „Przypatrzmy się powołaniu naszemu”. Kiedy słyszymy o powołaniu, myślimy zaraz o jakimś konkretnym zadaniu do wypełnienia. Ten ma być księdzem, ta żoną, ten zakonnikiem itd. Warto zacząć od czegoś bardziej podstawowego – od powołania chrześcijańskiego, wspólnego wszystkim należącym do Kościoła. Naszym Czytelnikom proponujemy w Adwencie odkrycie chrześcijańskiej trzypasmówki. Co to takiego? To droga, którą szedł sam Chrystus. Tę samą drogę proponuje i nam, swoim uczniom. To droga proroka, kapłana i króla. Trzy w jednym. Potrójna godność i trzy rodzaje służby.
Słowa „prorok”, „kapłan”, „król” są bardzo odległe od naszego życia. Kiedy słyszymy o tym, że przez chrzest stajemy się prorokami, kapłanami i królami na wzór Chrystusa, niejeden z nas pomyśli sobie: co to za bajki, to przecież teologiczne ględzenie oderwane o całe lata świetlne od ludzkiego doświadczenia. Jest tak: albo to się przekłada na konkret naszego życia, albo Kościół w swoim nauczaniu głosi wzniosłe hasła bez pokrycia. Nie ma innego wyjścia. Pustych słów mamy po dziurki w nosie. Wierzę mocno w to, że życie każdego chrześcijanina ma ten potrójny smak, że wszyscy bez wyjątku mamy w sobie coś z proroka, coś z kapłana, coś z króla. Bo życie na wzór Chrystusa (Proroka, Kapłana, Króla) to życie w wielkim stylu. Ta wielkość pochodzi nie od nas. Nie dorastamy do tej godności. Dlatego łatwiej przychodzi nam uwierzyć setkom idiotycznych reklam wmawiających nam codziennie, że podstawowym powołaniem człowieka jest kupować i posiadać. Czy nie warto posłuchać w Adwencie innego głosu…?
Tak się składa, że tegoroczny Adwent ma praktycznie trzy tygodnie. Czwarta niedziela Adwentu to już Wigilia. Proponujemy na każdy z tych trzech tygodni kolejny pas chrześcijańskiej autostrady: prorok, kapłan, król. Zaczynamy od proroka. Kim jest prorok? Czy ja też mam być prorokiem? Co to właściwie znaczy?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz religia@goscniedzielny.pl