Ostatnie słowo z krzyża mówi o miłości łączącej Syna z Ojcem. To także słowo prawdy o człowieku: ukształtowały nas dłonie Ojca i czekają na nas… po drugiej stronie.
Biblia w poetycki sposób opowiada o Bogu, który własnoręcznie lepi człowieka z prochu ziemi i tchnie w jego nozdrza tchnienie życia. „Dziełem rąk Twoich jesteśmy my wszyscy” – przypomina prorok Izajasz (64,7). Początek i finał ludzkiego życia związany jest z dotykiem tych samych dłoni. Bożych, czyli kochających, czułych, delikatnych.
Człowiek wyszedł z Bożych rąk i do tych rąk wraca. Nikt z nas nie wziął sobie życia, otrzymaliśmy je w darze. Ta prawda pomaga żyć bez pretensji do świata, do ludzi, do siebie, do Boga. Pomaga żyć bez zgorzknienia lub cynizmu w zetknięciu z rozczarowaniami. Ta prawda pomaga umierać.
Do tylu ważnych momentów w życiu się przygotowujemy: do ślubu, rodzenia dziecka, egzaminu, ważnej rozmowy… A do śmierci? Umieranie jest sztuką. Bardzo trudną, bo umiera się tylko raz.
Jeśli umierający jest otoczony nie tylko kroplówkami, ale także kochającą obecnością bliskich, to wtedy jest przejściem z rąk do rąk. Po tej stronie – kochające dłonie małżonka, córki, syna…, po drugiej – otwarte ramiona Ojca.
Ks. Jan Twardowski zanim zamknął oczy, podyktował ostatni wiersz:
„Zamiast śmierci
racz z uśmiechem
przyjąć Pani
pod Twe stopy
życie moje
jak różaniec”.
Obejmuję Twój krzyż, Panie. Oddaj i mnie w ręce Ojca, teraz i w godzinie śmierci.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz