Każdy człowiek jako człowiek – tak, również poganin, ateista i najgorszy grzesznik – przez swoje człowieczeństwo w pewien sposób „dotyka” tajemnicy Wcielenia, ma w nim swój udział.
Tekst Ewangelii o narodzinach Chrystusa czytamy zwykle w świątecznym nastroju, kiedy przed oczyma mamy szopkę, za oknem śnieg, a w uszach wesołe melodie kolęd. Nastrój tych zdarzeń jawi się ciepły, można powiedzieć rodzinny, domowy, naznaczony pamięcią dzieciństwa. Jest radosny, nawet beztroski, jak najdalszy od wielkanocnej grozy śmierci i zmartwychwstania.
Wbrew naszym przyzwyczajeniom spróbujmy raz pomyśleć o tej Ewangelii w inny sposób. Pomyślmy po prostu, że jej nie ma. Że zamiast tekstu świętego Łukasza są puste, białe strony. Nic nie zaszło. Nic się nie stało. Nikt się owej nocy nie narodził. Wyobraźmy sobie świat bez Zbawiciela, bez osobowego Boga, który wcielił się w człowieka, podzielił nasz los, pokonał ten nieskończony dystans między boskością a człowieczeństwem, między nieskończonością a skończonością.
Świat bez Boga Człowieka. Świat bez Odkupiciela. Historia bez Mesjasza. To można sobie wyobrazić. Nawet warto. Mroczny horyzont ludzkiego losu, taki, jakim go widzieli starożytni. Świadectwo Petroniusza, tak przejmująco pokazane w „Satyriconie” Felliniego. Świat uczt i uciech zasnuty smutkiem płynącym z poczucia niewiary w sens naszej egzystencji. Świadomość, że ludzki los jest rezultatem ślepego trafu albo igraszek bogów. Brak nadziei, że ktoś czuwa nad światem i ktoś nas, ludzi, kocha. I śledzi każdy nasz ruch. I jest z każdą z miliardów mrówek, które przez moment żyją na tej planecie.
Lektura Łukasza ma dla mnie wymiar kosmiczny. Nie przez te gwiazdę, co wskazywała drogę, ale przez to, że nagle wszystko się zmieniło. Wszechświat zawirował i życie człowieka ułożyło się w innym porządku. Noc narodzin jest równie wielka jak noc zmartwychwstania. Nie trzeba jej udziecinniać, przeżywać tylko w wymiarze bajkowym. Kto przyjmuje za prawdę to, co się w ową noc stało, musi poczuć dreszcz grozy i zachwytu zarazem.
Rzuciłem myśl o tym, że należy wyobrazić sobie świat bez owych narodzin. To tak jak w matematyce przeprowadzić redukcje absurdu. Świat bez Boga jest pasmem absurdu, a nasze życie, miotane splotem ślepych przypadków, jest bezsensownym obijaniem się o przeszkody losu, który donikąd nie prowadzi. Tekst Łukasza to radość dla tych, którzy uwierzyli, że tak nie jest. Postawił się na naszym miejscu
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Zanussi, reżyser, scenarzysta