O. Paweł Kozacki jest przeorem konwentu dominikańskiego w Poznaniu. Główną misją dominikanów, czyli Zakonu Kaznodziejskiego, jest głoszenie słowa Bożego
Marcin Jakimowicz: Moja mała Marta słyszy po raz trzydziesty tę samą bajkę i słucha jej z zaciekawieniem, wzrusza się, przeżywa. Dlaczego my, słysząc Ewangelię, ziewamy: Wiem, znam, teraz Jezus powie to i to, Łazarz wyjdzie z grobu. Nic nowego. Czemu nie potrafimy się dziwić?
O. Paweł Kozacki: – Bo jesteśmy dorośli. Pewnie dlatego Pan Jezus mówi: „Jeśli się nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”.
Ewangelia przestała być Nowiną?
– Niestety, tak się właśnie stało, choć nie przestała być żywym słowem Boga. Na szczęście mimo spowszednienia, oswojenia się z nim, jest ono wciąż żywe. I działa na zasadzie ziarna. Nawet jeśli słyszysz je dwudziesty piąty raz i nie robi na Tobie żadnego wrażenia, to jednak wpada w serce. Nawet jeśli jesteś myślami gdzieś daleko, jest zaczynem, który pracuje. Człowiek nie musi o tym wiedzieć. To jest właśnie to ziarno, o którym Duch Święty przypomni nam wtedy, kiedy będzie trzeba. Pan Jezus to objawił: „Duch przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem”. Słuchanie słowa na Mszy po raz setny to kolejny zasiew. Mamy mieszczańskie podejście do liturgii: rozdzielamy ją. Tymczasem Msza święta stanowi całość. Bez liturgii słowa sakrament byłby dla nas magią. A słowo głoszone w oderwaniu od sakramentu mogłoby się stać suchą biblistyką i doktryną. Połączone liturgie słowa i Eucharystii stanowią miejsce spotkania z żywym Chrystusem, który staje się w sposób niepojęty obecny, niezależnie od naszego nastawienia.
Spotkanie z żywym Bogiem? Tych samych słów, które dwa tysiące lat temu otwierały groby, podnosiły chorych i uciszały burzę, słuchamy z rękami w kieszeniach. Mówimy: nie działa…
– Wówczas też byli tacy, którzy zobaczyli wskrzeszenie Łazarza i powiedzieli: „Trzeba będzie nie tylko wykończyć Chrystusa, ale i Łazarza, żeby czasem nie mącił”. Byli świadkami, ale to do nich nie dotarło. Słowo się nie zmieniło. To nie jest tak, że kiedyś działało, a teraz nie działa. Dwa tysiące lat temu istnieli ludzie zamknięci na Słowo Wcielone, które przechodziło obok nich. Nie wsadzali rąk do kieszeni: oni je zaciskali z nienawiścią. Rozmyślali o jednym: jak pozbyć się Tego, który twierdził, że przyszedł od Ojca.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz