Nie potykamy się! Szybszy krok! Mojżesz, pospiesz się! Dzieci, nie wystawiajcie głów do kamery! – komenderujesiostra Jadwiga. Niełatwo zapanować nad 150-osobową ekipą aktorską, złożoną z samych amatorów. Siostra biega tam i z powrotem, między sceną a reżyserką, ustawia grających, pilnuje każdego szczegółu.
Mogłoby się wydawać, że z tego rozgardiaszu nic nie wyjdzie, ale zobaczy pan, że w sobotę wszystko zagra, tak jak powinno – uśmiecha się Święty Piotr. Skąd ta pewność u Mariana Sowy, odtwórcy roli Kefasa? Ano stąd, że udaje się już od 21 lat. Zalążek misterium „Męka Pańska” zrodził się bowiem w 1984 roku. Nie od razu było to dzieło tak monumentalne. Zaczęło się od Drogi Krzyżowej, którą siostra Jadwiga Wyrozumska, elżbietanka, przygotowywała w jednym z cieszyńskich kościołów wraz z dziewczętami z internatu. – Był już gotowy scenariusz, kiedy uświadomiłam sobie jedną rzecz: przecież dziewczyna nie może być Jezusem! Wtedy znalazł się Staszek Pońc, który świetnie się sprawdził w tej roli i gra ją do dziś.
Teraz spektakle odbywają się na deskach Teatru im. Adama Mickiewicza w Cieszynie, zgodę na wykorzystywanie muzyki udzielił Wojciech Kilar, a cała grupa została włączona do stowarzyszenia „Europassion”, zrzeszającego artystów wystawiających misteria.
Odkąd został Jezusem, nosi brodę
– Jezusa tak naprawdę nikt nie jest w stanie zagrać – twierdzi Stanisław Pońc. – Za każdym razem podchodzę do misterium z wielkim przejęciem, strachem i odpowiedzialnością. Nie sądzę, żebym miał szczególny talent aktorski, więc staram się przynajmniej dobrze wczuć w swoją rolę.
Z tego powodu zapuścił 21 lat temu brodę i nadal ją nosi. Ale ważniejsze są przygotowania duchowe. – Wiem, że za jego grą stoi głęboka modlitwa – komentuje siostra Jadwiga. – To wspaniały, bardzo pobożny człowiek.
Pan Stanisław pracował dawniej w zakładzie produkcji silników. Dziś jest na emeryturze i czuje się za staro, by nadal grać Jezusa. Zdaniem Siostry, nie tak łatwo jednak znaleźć godnego następcę: – Można by poprosić zawodowego aktora, ale nam chodzi przede wszystkim o autentyczne przeżycie. Jak na razie Staszek jest niezastąpiony.
Zresztą peruka i makijaż przygotowany przez żonę Barbarę robią swoje. Nikt na widowni nie myśli o tym, że Jezus przekroczył już sześćdziesiątkę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski, zdjecia Henryk Przondziono