Z nieba lał się żar, młodziutki ksiądz rozpiął marynarkę. Wystawała spod niej koszulka, na której dużymi hebrajskimi literami wypisany był biblijny cytat, „Czy ksiądz jest Żydem?” – niepewnie zaczepiła go kobieta. „Tak. Jak każdy chrześcijanin” – odparował kapłan.
Z nieba lał się żar, młodziutki ksiądz rozpiął marynarkę. Wystawała spod niej koszulka, na której dużymi hebrajskimi literami wypisany był biblijny cytat. „Czy ksiądz jest Żydem?” – niepewnie zaczepiła go kobieta. „Tak. Jak każdy chrześcijanin” – odparował kapłan
Przed II wojną żyło ich w Polsce 3,5 miliona. Żydem był co dziesiąty obywatel Rzeczypospolitej. W malutkich miasteczkach w piątkowe wieczory kobiety zasłaniały dłonią oczy, zapalały dwie świece, a z okien płynął ich delikatny śpiew: „Bądź pochwalony, Wiekuisty Boże nasz, Królu wszechświata, który uświęciłeś nas swymi przykazaniami i nakazałeś nam zapalać świece w szabat”. Mężczyźni wracali z synagog. Po drodze śpiewając, pozdrawiali aniołów Pana, którzy obecni byli w szabat w każdym żydowskim domu. Wierzyli, że świat spoczywa na trzech filarach: na Torze, służbie Bożej i dobrych uczynkach.
Tora na jednej nodze „Nawrócę się na judaizm, jeśli nauczysz mnie całej Tory w czasie, gdy będę stał na jednej nodze” – rzucił w pierwszym wieku przed Chrystusem poganin, który przyszedł do rabbiego Hilliela. Ten odparł: „Nie czyń bliźniemu, co tobie niemiłe. To jest cała Tora, reszta to komentarze. Idź i ucz się komentarzy”. Leżajsk, Przysucha, Góra Kalwaria. Miejsca te współczesnym Polakom kojarzą się jedynie z browarami lub zakładami Hortexu. Tymczasem jeszcze niedawno były to ogromne duchowe centra. Ruch chasydzki powstały w połowie XVIII w. na południowo-wschodnich rubieżach Polski wydał ogromne owoce.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz