Piero della Francesco, "Sen Konstantyna Wielkiego", fresk, ok. 1455, bazylika San Francesco, Arezzo
To jedna z pierwszych scen nocnych w historii malarstwa. Przedstawia sen, który… zmienił losy świata.
Właściwie możemy mówić nie o śnie, ale o wizji. Leżący na łóżku w namiocie mężczyzna to Konstantyn, cesarz rzymski, nazwany później Wielkim. Podglądamy jego wypoczynek w nocy z 27 na 28 października 312 roku w obozie wojskowym koło Rzymu, w okolicach Mulwijskiego Mostu. Następnego dnia armia Konstantyna stoczy bitwę z wojskami Maksencjusza, jego największego rywala do cesarskiego tronu. Konstantynowi przyśnił się tej nocy anioł, ukazujący mu rozświetlony krzyż, pod którym widniał napis: In hoc signo vinces (Pod tym znakiem zwyciężysz).
Widzimy właśnie tę scenę. Piero della Francesca nie pokazuje nam jednak krzyża, tylko bijący od niego blask oświetlający cesarski namiot. W lewym górnym rogu unosi się anioł, wskazujący palcem śpiącego cesarza. Anioł wyraźnie sugeruje nam, że wizja przeznaczona jest wyłącznie dla Konstantyna. Dlatego stojący po obu stronach łoża strażnicy, a także siedzący w środku służący nie wykazują żadnego zainteresowania aniołem i blaskiem. Nic nie zauważyli, bo zjawisko ma charakter nadnaturalny.
Żołnierze Konstantyna przystąpili do zwycięskiej bitwy pod znakiem krzyża, a rok później cesarz edyktem mediolańskim przyznał chrześcijanom wolność wyznania. Od tego czasu mogli legalnie budować kościoły i nie musieli obawiać się prześladowań. Kilkanaście lat później św. Helena, matka Konstantyna, odnalazła w Jerozolimie relikwie krzyża Chrystusa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa