Giovanni Bellini, „Martwy Chrystus podtrzymywany przez Maryję i św. Jana” , tempera na desce, 1460, Pinakoteka Brera, Mediolan
Niektórzy uważają ten obraz za najbardziej poruszające dzieło w całej historii sztuki. Nie ma tu dramatycznych gestów ani strumieni krwi, ale twarz Matki Bożej tulącej zdjętego z krzyża Syna wyraża wszystko, co można powiedzieć o potędze macierzyńskiej miłości. Dzieła przedstawiające Maryję z martwym Chrystusem znane są pod włoską nazwą Pietà. Na ogół widzimy na nich Matkę Bożą trzymającą bezwładne ciało Syna na kolanach. Bellini pokazał to inaczej. Podtrzymywany przez Matkę i św. Jana Jezus wydaje się wciąż żywy.
Szczególną rolę w kompozycji odgrywa fragment grobowca, ustawionego przed namalowanymi osobami. Oddziela on nas od Jezusa, Maryi i Jana. Czy jednak na pewno jest to grobowiec? Widzimy przecież tylko fragment, który równie dobrze mógłby być mensą ołtarzową. Wydaje się, że taka właśnie jest sugestia artysty. Grobowiec staje się ołtarzem, ciało Chrystusa przypomina o Eucharystii. Jego ręka leżąca na płycie oddzielającej sacrum od profanum jest skierowana do nas. Łączy te dwa światy, zaprasza nas do udziału w mającym nastąpić Zmartwychwstaniu.
Na grobowcu-ołtarzu artysta umieścił tabliczkę z łacińskim napisem: Haec fere quum gemitus turgentia lumina promant: Bellini poterat flere ioannis opus. To wzbogacony o aluzję do obrazu cytat z pieśni starożytnego rzymskiego poety Propercjusza: Jeśli lament może wywoływać łzy, to i dzieło Giovanniego Belliniego może płakać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa