Papież-senior Benedykt XVI zgadza się na obronę przed bawarskim sądem przed oskarżeniem o tuszowanie nadużyć, pragnąc potwierdzić, że nie miał jakiejkolwiek wiedzy na temat konkretnych przypadków i dążąc do wyjaśnienia wszelkich nieporozumień – donosi na łamach włoskiego dziennika "La Stampa" Domenico Agasso.
95-letni papież-senior Benedykt XVI będzie bronił się w procesie w Bawarii przed zarzutem, że krył księdza pedofila, gdy był arcybiskupem Monachium. Oskarżenie przeciw niemu zostało złożone w sądzie prowincjonalnym w Traunstein, w ramach śledztwa w sprawie nadużyć miejscowych duchownych. Joseph Ratzinger, zgadzając się na proces, pozwala na kontynuowanie postępowania: jest to powództwo cywilne, bowiem na płaszczyźnie karnej sprawa została umorzona.
Ofiara (obecnie 38-letnia), która wniosła sprawę, zgłosiła, że w wieku 12 lat została wykorzystana seksualnie przez księdza - recydywistę - Petera Hullermanna („Ojciec H."), w Garching an der Alz. Złożono cztery zawiadomienia: oprócz skazanego już księdza i papieża-seniora w sprawę zamieszany jest także kardynał Friedrich Wetter, następca Ratzingera na czele archidiecezji, oraz sama archidiecezja.
W lutym b.r. Benedykt XVI wydał historyczne mea culpa, prosząc o przebaczenie, mówiąc o „wielkiej winie" tych, którzy dopuszczają się nadużyć, ale także tych, którzy nie potrafią podjąć odpowiednich decyzji. Użył „my”, biorąc na siebie odpowiedzialność. Ale w sprawie konkretnych tuszowań, o które jest oskarżany, zapewniał, że nie miał wiedzy o nadużyciach, że nie jest „kłamcą”, a zaprzeczenie swojemu udziałowi powierzył ekspertom. Dokument współpracowników stwierdzał, że „w żadnym z przypadków analizowanych przez ekspertyzę Ratzinger nie był świadomy popełnionych nadużyć seksualnych lub podejrzeń o ich popełnienie przez księży”. A raport „nie dostarcza żadnych dowodów na to, że jest inaczej”.